środa, 14 kwietnia 2010

ZALEGŁOŚCI 2- KOLOROWO, TĘCZOWO


„NOSTALGIA ANIOŁA”
NOWA ZELANDIA, USA, WIELKA BRYTANIA, 2009
SC. Fran Walsh, Peter Jackson, Philippa Boyens (na podstawie powieści Alice Sebold „Nostalgia anioła”)
REŻ. Peter Jackson
MUZ. Brian Eno
ZDJ. Andrew Lesnie
WYST. Saoirse Ronan (Susie Salmon), Stanley Tucci (George Harvey ), Mark Wahlberg Jack Salmon), Rachel Weisz (Abigail Salmon), Rose McIver (Lindsey Salmon), Susan Sarandon (babcia Susie)


Moje pierwsze skojarzenie to ”Między piekłem a niebem”. Oglądałam film z Williamsem dawno temu, ale zrobił na mnie kolosalne wrażenie, ze względu na temat, pokazany zupełnie inaczej, niż dotychczas. No i ze względu na malarskość, na kolory, na tę feerię barw, bijących z ekranu.
Dla mnie taki właśnie był film o Susie. Piękny, kolorowy, tęczowy wręcz. Owszem, ociera się o kicz momentami, ale nie w sumie nie przeszkadzało mi to w oglądaniu i w odbiorze filmu.
Zasadniczo fabuła pokrywa się z fabułą książki. Czternastoletnia Susie została zgwałcona i zamordowana przez swoje sąsiada pana Harveya. Zwabił ją w pułapkę, wykorzystał jej dobroć i naiwność, a teraz ona, zawieszona między niebem a ziemią, śledzi wydarzenia na ziemi, pragnie zemsty, ale tez nie potrafi pogodzić się z opuszczeniem świata ziemskiego, z koniecznością rezygnacji z kontaktami z rodziną, z ukochanym ojcem, z młodszym bratem oraz z chłopakiem, w którym za życia była zakochana. Ingeruje w życie bliskich jej osób, ukazuje się tym, którzy potrafią w nią uwierzyć, karmi się ich życiem o to, by nie umrzeć do końca. 
Oglądało się świetnie przede wszystkim ze względu na grę aktorską – uważam, ze wszyscy aktorzy stanęli na wysokości zadania. Film z założenia miał być hitem, pewnie jest nie śledzę rankingów, ale dla mnie każdy aktor włożył w rolę swoją duszę – a w hitach z założenia nie zawsze się zwraca na to uwagę, czasem wystarczy znana twarz, dobre nazwisko. 
Aktorka, która grała Susie nie była mi do tej pory znana. Na jej twarzy było widać wszystkie emocje bohaterki. Grała całą sobą, każdym nerwem. 
Ale hitem był dla mnie Stanley Tucci. Poprzednio oglądałam go w „Julie i Julia”, jako Paula Childa, zakochanego, czułego męża. Tu zagrał rolę ekstremalną, śmiem twierdzić, ze jedną z najlepszych w karierze. Był genialny – odrażający, wstrętny, z tikami nerwowymi, z nerwowością mordercy wypisaną w każdym ruchu, z obrzydliwym wąsem, ze specyficznym sposobem mówienia… To oprócz zdjęć i montażu jedna z największych sił tego filmu. Gdy na niego patrzyłam przebiegał mnie dreszcz. Powtórzę więc raz jeszcze – genialny!
Polecam film, nawet mimo kiczowatych wstawek, również tym, którzy tak jak ja, czytali książkę, choćby dla samego Stanleya Tucci, żeby wzdrygnąć się na jego widok.

  

Moja ocena: 5/6

3 komentarze:

  1. Muszę w końcu i ja nadrobić i obejrzeć ten film...
    Bałam się właśnie gry aktorskiej - czy sprostają zadaniu i delikatnej tematyce filmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też słyszałam, że kojarzy się właśnie z tym filmem.. :) "Między piekłem a niebem" (też bardzo mi się podobał). "Nostalgii..." nie widziałam, bo właśnie boję się tego ocierania o kicz i przewidywalności...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny - obejrzyjcie! Owszem, są banały, ale jest też kilka scen, których bym się nie spodziewała.
    A jako ekranizacja, to w ogóle mistrzostwo - nie miałam wrażenia, że ktoś zbeszcześcił książkę, że pojął ją kompletnie inaczej, niż ja.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń