„RUSAŁKA”
ROSJA, 2007
SC. Anna Melikyan
REŻ. Anna Melikyan
MUZ. Igor Vdovin
ZDJ. Oleg Kerichenko
WYST. Mariya Shalayeva (Alisa), Yevgeni Tsyganov (Sasza), Anastasiya Dontsova (mała Alisa)
Jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że brak mi słów…
Film świeży, czysty, kolorowy, poetycki, delikatny, mocny, o świetnych zdjęciach, muzyce i grze aktorskiej.
Nie znam zbyt dobrze kina rosyjskiego, miałam okazję oglądać właściwie parę tytułów, nie jest u nas zbyt popularne, więc nie wiem, jak wypada „Rusałka” na tle całej reszty.
Alisę poznajemy, gdy ma 6 lat. Opowiada nam, skąd się wzięła. Jej matka spotkała na plaży marynarza, kochali się w morzu, a potem marynarz odjechał i urodziła się Alisa. Dziewczynka od 6 lat czeka na powrót swojego ojca i wierzy, że jeśli jej ojciec wróci, to wszystko się naprawi.
Kiedy jej matka dość dobitnie wyjaśnia (w dzień zaćmienia słońca!), że ojciec nawet nie wie, że Alisa istnieje, dziewczynka zamyka się w sobie i postanawia, że od tej chwili przestanie się odzywać. Zostaje więc wysłana do szkoły specjalnej, gdzie poznaje chłopca z zespołem downa, od którego, jak sądzi, uczy się spełniać marzenia.
Jednym z jej prywatnych marzeń jest wyjazd znad morza. Marzenie się spełnia i gdy Alisa ma 17 lat wyprowadza się z mamą i babcia do Moskwy.
A tam – wielkie miasto zjada ją po kawałku, ale daje jej też tyle spełnionych marzeń i nowych pragnień, że Alisa wciąż ma możliwość ćwiczyć swoje umiejętności.
No i dla kogoś w końcu zacznie mówić.
Magia.
Ale i rzeczywistość.
Radość życia.
Zielone włosy.
Dużo scen, które mogłabym sobie puszczać ot tak – małe miniaturki do śmiechu i do łez. Jak ta, gdy Alisa bawi się z Saszą w „rozśmieszyć trupa”. Albo, gdy pali papierosa na spełnienie życzenia. Albo z płaczącym kuflem. Mistrzowskie scenki, które podbiły moje serce.
Narracja jest przeplatana snami Alisy, które mają niesamowite znaczenie – pokazują nam co czuje dziewczyna, czego pragnie i czy jest jej dobrze czy źle. Zabieg ten zazwyczaj strasznie mnie w filmach denerwuje, wytrąca z akcji, ale tu jest zupełnie inaczej. Sny to część Alisy, jej cecha charakteru, osobowość.
Poza tym reżyserce należą się brawa za zmysł obserwacji, który ma rozwinięty do granic możliwości (poza granice!)– sceny z wielkiego miasta, których zazwyczaj nie dostrzegamy. Kłócąca się para, dziadek, oglądający reklamę młodego mężczyzny, dziecko z piłką, To, co nam umyka, Alisa (dzięki reżyserce) wyłapuje i zapamiętuje. Łuska orzech rzeczywistości. Bawi się w ten sposób światem. Przyswaja go i czyni swoim własnym. A świat, a miasto do niej mówi – pisze „listy – reklamy”, pokazuje jak żyć, pociesza, kieruje, pozdrawia. (Zabieg z reklamami wprost genialny – niebanalny, nie widziałam do tej pory takiego chwytu nigdzie indziej. To mistrzowskie połączenie realizmu z czarami, rzeczywistości – szarej, codziennej, z mocą i wiarą w spełnianie marzeń, w dobre duchy, w chmury).
To film porównywany (przynajmniej u nas w Polsce) do „Amelii”. Niby coś w tym jest, bo podobna magia, muzyka idąca za rękę z obrazem, opowieść o Alisie, tocząca się niespiesznie, tak, jak ta o Amelii. Opieranie się na szczegółach. Gra kolorami.
Ale to film o rzeczywistości.
Szczególnie dobitnie pokazuje to koniec, którego nie zdradzę, ale który zostawił mnie z ustami otwartymi na oścież… I który pokazał, jak bardzo każdy szczegół tego filmu jest ważny. I potwierdził, ze przysłowiowa strzelba jednak zawsze wystrzela…
Piękny film.
Autentycznie podczas oglądania rozbolało mnie serce – ze śmiechu i od płaczu.
Chyba jeszcze nigdy nie miałam tego przy żadnym filmie.
Zadziwił moje zmysły.
Wszystkie.
Mojaocena:6/6
PS. Właściwie obejrzałam go dzięki Tacie - polecił mi stronę Iplexu, gdzie można za darmo oglądać filmy. Strona rewelacyjna – dobre kino, ambitne, którego nie uświadczysz w Multikinach, Kinoplexach itp. I tam właśnie jest „Rusałka”.
Już miałam napisać, że pewnie nie doczekam się na ten film, bo w moim mieście ciężko o takie filmy. Ale na końcu dałaś wskazówkę, gdzie szukać. ;) Dzięki. Zachęciłaś mnie a po za tym kino rosyjskie jest całkiem ciekawe.
OdpowiedzUsuńWow! Obejrzę!
OdpowiedzUsuńJa też obejrzę :) Chciałam już dawno więc dziękuję za link!!!
OdpowiedzUsuńObejrzę na pewno.
OdpowiedzUsuńPlakat świetny:)
I Twoje stwierdzenie, że naprawdę bolało Cię serce - chcę się przekonać na własnej skórze.
:)
Ślicznie napisałaś o tym filmie! A "Rusałka" zapowiada się wspaniale.
OdpowiedzUsuństrasznie mnie zachęciłaś, cieszę się, ze ktoś wynajduje takie filmy :)
OdpowiedzUsuńPięknie. Ja też obejrzę. Muszę. :)
OdpowiedzUsuń