wtorek, 27 kwietnia 2010

BORIS KONTRA WOODY


„CO NAS KRĘCI, CO NAS PODNIECA”
FRANCJA, USA, 2009
SC. Woody Allen
REŻ. Woody Allen
ZDJ. Harris Savides
WYST. Larry David (Boris Yellnikoff), Evan Rachel Wood (Melody St. Ann Celestine), Patricia Clarkson (Marietta Celestine), Ed Begley Jr. (John Celestine)

Całkiem niedawno pisałam o „Alicji” Allena i o tym, że filmy bez niego są dużo gorsze. Podtrzymuję.
„Whatever Works” (polski tytuł ma się nijak do angielskiego, zwłaszcza, jeśli przetłumaczyć motto Borisa – cytuję: „Moje motto to: cokolwiek da rade. Wiecie, tak długo jak nikogo nie krzywdzisz. w każdy sposób próbować wyrwać trochę przyjemności w tym okrutnym, każdy dla siebie wilkiem, bezcelowym, czarnym chaosie.”) mnie nie powalił. 
To opowieść o zrzędliwym, wrednym, hipochondrycznym, starym geniuszu Borisie, który był kiedyś nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki kwantowej, który kuleje (Dr. House!!!), ponieważ ma za sobą nieudane samobójstwo (skok z okna) i który ogólnie patrzy na świat pesymistycznie. 
Przypadkowo poznaje Melody, młodą, śliczną, niesamowicie głupiutką prowincjuszkę. Melody uciekła z domu, z amerykańskiego południa do wielkiego świata, jakim jawił jej się Manhattan. Nie ma gdzie mieszkać i wprasza się do Borisa. 
I jak to u Allena – z dwóch przeciwieństw (a między nimi przepaść wiekowa), wychodzi jeden związek.
Boris jest oczywiście alter ego Allena i rolą, którą sam Allen mógłby zagrać. To ten sam neurotyczny inteligent, który ma problem z przystosowaniem społecznym. Tylko – co nowego u Allena – Boris nie lubi seksu! 
W każdym razie oczywiście wszystko wokół seksu się kręci. Seks jest tłamszony po to, by w finale wszystkich wyzwolić.
Allen pracował nad „Whatever Works” w 1977 roku, po śmierci aktora, którego chciał obsadzić w głównej roli, pomysł porzucił. Wrócił do niego teraz. I dzięki temu jest to trochę powrót starego Allena. Postać Borisa, powrót na ukochany Manhattan (choć już miasto nie jest pełnowymiarowym bohaterem, a jakby dodatkiem, tłem – nieodzownym, ale jednak tłem), dialogi, postawa życiowa geniusza… To pachnie starym Allenem. 
Ale kobieta (jakaś taka bez ikry, bez życia, tylko głupia i śmieszna w swojej głupocie na tle geniusza, ani trochę charyzmatyczna), przesłodkie zakończenie, nieco nie-allenowskie podejście do seksu – to wszystko to znamiona nowego, gorszego Allena. Allena, którego lubię dużo mniej.
Nie mniej jednak, mimo, że brzytwa języka Woody’ego miejscami jakby trochę tępawa, to z przyjemnością słuchałam Borisa.
Na przykład w takim dialogu:

„- Dajcie spokój. W Ameryce, mają letnie obozy na wszystko. Bogate dzieciaki, obóz koszykówki, obóz magii.
- Obóz tenisowy.
- Obóz tenisowy. Obóz dla reżyserów filmowych! Powinni mieć obóz koncentracyjny. Dwa tygodnie obowiązkowo, dla wszystkich dorastających dzieciaków. Wreszcie by zrozumieli do czego zdolna jest rasa ludzka.
- Genialne! Tylko kto pośle dzieciaka na obóz koncentracyjny?
- Odpowiedzialny rodzic, chcący by jego dziecko powąchało rzeczywistość.”

albo Johna, który spotyka w barze geja:
„-Bóg jest gejem.
(John) -Nie może być. Stworzył perfekcyjny świat. Oceany, niebo, piękne kwiaty, wszędzie drzewa.
-No właśnie. Jest dekoratorem wnętrz.”

Polecam, ale na kolana nie padam.

Moja ocena: 4/6

3 komentarze:

  1. Mnie powaliło - spadłam z kanapy. Oczywiście ze śmiechu :)
    W tym filmie tylko jedno mi się niezbyt podobało - to, że głównej roli nie zagrał Woody.

    Teraz tworzę powoli recenzję z niego i jakoś dochodzę do wniosku, że chciałabym obejrzeć go jeszcze raz.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się właśnie dlaczego Allen już nie gra - czy nie czuje się na siłach? czy jest próżny i nie chce się pokazywać na ekranie, bo się postarzał? czy się znudził graniem?
    Przecież to rola idealna dla niego! Boris to jego pokrewna dusza, ktoś, kto tak jak wcześniejsze postacie Allena myje ręce dwa razy śpiewając "Happy Birthday"!!! Czysty Woody!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również nie powalił, ale zgadzam się z Claudette, można pęknąć na milion kawałeczków ze śmiechu :DD

    Pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń