czwartek, 22 kwietnia 2010

SOWIE WYPLUWKI


DAVID ALMOND
„SKRZYDLAK”
(TŁ. TOMASZ KRZYŻANOWSKI)
ZYSK I S-KA, POZNAŃ 2010 

Michael wraz z Rodzicami i nowonarodzoną siostrzyczką Małą (nie ma jeszcze imienia, bo Rodzice wciąż się nie zdecydowali) trafia do starego, zaniedbanego domu. Mama i Tata kupili go, porwani wizją roztaczaną przed nimi przez pośrednika nieruchomości – piękny ogród, sadzawka, grządki i kwiaty, w domu przestrzeń, którą można wykorzystać na różne sposoby. Tymczasem dom jest bardzo zaniedbany, a na podwórku, prócz zarośniętego ogrodu jest stary, grożący zawaleniem garaż. A do tego Rodzice nie mają czasu zająć się domem, bo Mała jest chora. Mama przeważnie spędza czas w szpitalu, a Tata zafrasowany i milczący nie ma głowy i czasu do zajęcia się remontem. Michael jest zły. 
Zwiedzając „posiadłość”, zachodzi do garażu, gdzie spotyka dziwnego starego człowieka, chorego i zmęczonego, najwyraźniej bezdomnego, który ukrywa się w rozpadającym się pomieszczeniu. Michael wbrew zdrowemu rozsądkowi nawiązuje swoistą przyjaźń z mężczyzną, która staje się jego największą tajemnicą. Ale wkrótce dzieli się swoim sekretem z dziewczynką z sąsiedztwa – Miną, która jest w jego wieku, ale nie chodzi do szkoły, bo wraz z Mamą uczy się w domu.
Mina to świetna postać. Dziewczynka inteligentna nad wiek, rozwinięta, mądra, bystra, ale też bardzo rezolutna, wrażliwa i dobra. Co prawda czasem brak jej tolerancji – nie potrafi przyjąć do wiadomości, że Michael chodzi do szkoły, gra tam w piłkę z przyjaciółmi, bawi się i realizuje wraz z nauczycielem konkretny program nauczania. Mina jest wolna – ta wolność wpojona jej przez Mamę, nie dopuszcza do siebie innych rozwiązań. „Uważamy, że szkoła otępia i zabija indywidualność”. Mina uczy się w domu, zupełnie po swojemu - czyta Blake’a, lepi z gliny, maluje, ale zgłębia też problemy ewolucji. Swoją wiedzą chętnie dzieli się z nowym przyjacielem. Jest od niego dużo mądrzejsza, znacznie wyprzedza go w nauce. Ale jest trochę zbyt stanowcza w swoich sądach. 
Myślę, że to postać bardzo mało „pedagogiczna”, podważająca mocno tradycyjny system nauczania, wytykająca jego braki. To trochę dobrze, bo ja czytając „Skrzydlaka” mogę się z tym zgodzić. Ale trochę źle, bo odbiorca tej książki, czyli dziecko, może się zbuntować i poddać. Mina bowiem bardzo odstaje intelektualnie od Michaela i wyraźnie podkreśla na każdym kroku, że to dlatego, iż nie ma styczności ze szkołą. 
Mimo wszystko powieść wyróżnia się na tle innych dziecięcych pozycji swoją mądrością i podejściem do małego czytelnika jak do rozumnego człowieka. Jak do osoby, która jest wrażliwa i czuła na otaczający ją świat. Jak do osoby, która wierzy w cuda. 
Jestem pewna, że wielu chłopców w wieku Michaela zafascynuje postać Skrzydlaka – ja miałam do niej ambiwalentny stosunek. Był odrażający, śmierdzący, wredny, nieprzyjemny i zrzędliwy. Był chory, to prawda i w końcu przecież okazał się Aniołem (takim trochę sowim aniołem). Ale ja wciąż czułam do niego coś na kształt obrzydzenia.
Mimo to skrzętnie to ukryję i na pewno polecę moim znajomym chłopcom – Michaelom. 

Moja ocena: 4/6 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz