czwartek, 22 kwietnia 2010

ŚPIEW SZCZYGŁA I INNYCH PTASZYC


MARIUSZ SZCZYGIEŁ
„KAPRYSIK. DAMSKIE HISTORIE”
BILBIOTEKA GAZETY WYBORCZEJ, WARSZAWA 2010

Mariusz Szczygieł zupełnie zaczarował mnie ”Gottlandem”. Miałam okres zupełnego świra na punkcie Czechów, szczególnie do Pragi moje serce tęskniło i on wtedy mi z tymi reportażami wyskoczył jak z kapelusza. Świetne, rewelacyjne, teraz wznowienie, więc kto nie czytał, to koniecznie. 
No i parę dni temu w rączki me wpadł „Kaprysik”. W „Kaprysiku” również utonęłam, uśmiechnięta, zaklęta.
Szczygieł mnie ujmuje tym chyba najbardziej, że jest tak blisko ludzi. Zwykłości, szarości, a w tej rzeczywistej rzeczywistości, co chwilę z ziemi podnosi jakąś perełkę, rękawem przeciera i chowa do kieszeni, a potem pokazuje wszystkim z uśmiechem, nieco zakłopotany.
I z „Kaprysikiem” też tak jest. W „Wysokich Obcasach” Gazety Wyborczej miał swoją rubrykę. Prosił, żeby pisały do niego kobiety – o wszystkim, co wydaj im się w ich życiu ciekawe i warte uwagi. I wybrał 6 takich opowieści, okrasił zdjęciami i zebrał w mała, różową książeczkę, która świetnie mieści się w damskiej torebce. Schował się trochę za tymi kobietami, pokierował nimi, jak deus ex machina, ale oddał im głos.
I tak powstały:

REALITY
Rzecz o listach jakie sporządzała Janina Turek. A listy były różne – lista śniadań, lista spotkanych osób, lista prezentów. W całym swoim życiu sporządziła mnóstwo list, mając na każdą oddzielny zeszyt. A córka Janiny pokazała te zeszyty Szczygłowi, a Szczygieł nam…
 
KAPRYSIK
Rzecz o pani Annie, która co jakiś czas jedzie do fotografa do Szczecina i fotografuje się, stylizując sama całą sesję.

KARTKA
Rzecz, która podobała mi się chyba najbardziej. Szczygieł, przez przypadek zupełny, w kawiarni Nowy Świat znalazł listę 21 kobiet. 21 nazwisk, jedne okraszone wykrzyknikami, inne, podkreślone. Jak to rasowy dziennikarz postanawia dowiedzieć się, co to za lista, idąc tropem poszczególnych nazwisk. Każda z kobiet ma swoją teorię na temat tej listy (myślę, ze to demony każdej z nich), ale która ma rację – naprawdę warto się przekonać!

DOWÓD
Rzecz rektorze AGH w Krakowie, który postawił w holu uczelni pomnik Małgosi Tadeusiewicz – swojej żony, jako odwód miłości.

ROZSTANIE JEST OSTRE JAK MIECZ
Rzecz o Izabeli Skrybant-Dziewiątkowskiej z Tercetu Egzotycznego, która co nieco opowiada i pokazuje szczyptę swojej ekscentryczności.

SERIAL NA DWA DŁUGOPISY
Rzecz o Henryce Radek (Heńce) i Teresie Łączyńskiej (Teńce), które od 52 lat co tydzień piszą do siebie listy. Dzieli je zaledwie 36 kilometrów, ale żyją tymi listami i tą przyjaźnią na odległość.
I tu jeden cytat, który ujął mnie i rozrzewnił:
„18.02.03
Heniu Kochana, muszę Ci powiedzieć, że komórki mogą mieć wymiar metafizyczny. Mówię Ci to ja, od 50 lat inżynier. Są drogie, to prawda. Ale wiesz, ze z moim wnuczkiem Michałem (on ma już 20 lat!) dzwonimy do siebie codziennie na jeden sygnał i nie odbieramy. A na ekranie widać numer. Po prostu wysyłamy sobie taki impuls, że o sobie myślimy. I to jest impuls „metafizyczny”.
Pytałaś mnie kiedyś co to jest szczęście. Michałek, kiedy miał 12 lat, poprosił: „Babciu, zapalmy wszystkie świeczniki naraz”. Wiesz, że mam kolekcję rozmaitych świeczników na jedną świeczkę. Wtedy było ich już 70. W każdym stoi świeczka, bo nigdy nie uznawałam świeczników pustych. Pusty znaczyłoby – świecznik niespełniony. No i zapaliliśmy wieczorem wszystkie. I wiesz, to było dla mnie szczęście, ta chwila ze świecznikami i zadowolonym wnukiem.” [s.189]

Naprawdę polecam, zaczytana w „Kaprysiku” przejechałabym swój przystanek. A właściwie co tam przystanek, gdy Szczygieł tak pięknie śpiewa…

Moja ocena: 5/6

3 komentarze:

  1. Faktycznie kuszące historie. ;) Muszę zapamiętać tytuł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Matyldo - koniecznie, a "Kartkę" zostaw sobie na sam koniec, smakowita bardzo :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze słowo jakie mi się wyświetliło w głowie podczas czytania tej książki to "perełka". Cudowna rzecz cudowna! Moją ulubioną historią jest także "Kartka" jest wyśmienita. Potem "Reality" już od pierwszego zdania wiedziałam, że wpadnę w sidła tej malutkiej tak niewinnie wyglądającej książeczki. Potem "Dowód" wzruszyłam się cudownie i poszłam od razu ukochać męża. "Serial na dwa długopisy" żal mi było Heńci, irytowała mnie czasami Terenia z tym swoim popatrz jakie piękne słoneczko za oknem. Wkurzała mnie pewnie dlatego, że bliżej z tym pesymistycznym podejściem jest mi do Heńci-niestety:) W rankingu opowieści zawartych w książce na ostatnim miejscu plasuje się "Rozstanie jest ostre jak miecz". Jakoś mnie ta część nie wciągnęła. Zamieniłabym ten rozdział na jakiś inny (z całym szacunkiem dla bohaterki). Książka niestety nie jest moja ale zanim wróci do biblioteki odwiedzi jeszcze kilka innych domów, gdzie czekają spragnione jej osoby czytające:)Ciągle książkę głaszcze. Gdyby miała futerko głaskałabym ją jak kota:)Po skończeniu było mi tak przykro, że już po,że natychmiast przeczytałam pierwszą historię jeszcze raz:) Do czytania polecam dźwięki którejś z części Cafe del mar. Ów błogie dźwięki ze słowami wykazują niezwykłą kompatybilność:)Już wiem jaki prezencik zażyczę sobie pod choinkę. Będzie to "Zrób sobie raj". Na pomysł ten już wpadłam jakiś czas temu ale teraz już jestem pewna, że będzie to akurat ta książka. Już się nie mogę doczekać! Na Twojego bloga wpadłam poprzez stronkę pana Szczygła. Pewnie zostanę na tym blogu troszkę dłużej;)) Pozdrawiam Patrycja:)

    OdpowiedzUsuń