czwartek, 21 stycznia 2010

ROGALIK NIE MA Z TYM NIC WSPÓLNEGO


PABLO TUSSET
„NAJLEPSZE, CO MOŻE SIĘ PRZYDARZYĆ ROGALIKOWI”
(TŁ.TOMASZ PINDEL)
AMBER, WARSZAWA 2004

O tej książce przeczytałam kiedyś na blogu Skafandry. Pisała, że szukała tej książki długo i intensywnie. Zaciekawiła mnie i zapisałam sobie tytuł. Znalazłam ją w bibliotece i od razu wypożyczyłam.
No i muszę powiedzieć, że trochę się zawiodłam.
To opowieść o leniwym Pablu, który pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, miał widoki na przyszłość, ale zaprzepaścił szansę na bogactwo i zabezpieczony byt. Zaprzepaścił, bo mu się nie chce chodzić do pracy. Bo woli chodzić do baru, zaciągać tam długi, od czasu do czasu wpaść do rodzinnej firmy i ponaciągać brata, bo woli pić, palić i chodzić na dziwki, bo woli jeść, a jeść bardzo lubi. Jest niesamowicie inteligentnym człowiekiem, ale nie czyta, ponieważ książki go nudzą. W Internecie założył wraz z przyjacielem forum, na którym prowadzą filozoficzne dysputy i tworzą swoje własne systemy filozoficzne.
Pewnego dnia, który zaczyna się od najlepszego, co może przydarzyć się rogalikowi – czyli od posmarowania rogalika masłem, Pablo dostaje telefon od swojego brata, który wynajmuje go do pewnego zadania. Ma się dowiedzieć kto mieszka w pewnym starym domu w Les Corts (rzecz dzieje się w Barcelonie). Pablo przyjmuje zlecenie, ale okazuje się, że dnia następnego jego brat znika… Pablo rozpoczyna pościg za znikającym punktem, jakim staje się jego brat… Dużo ciemnych sprawek, dużo dziwnych miejsc, podziemi i poddaszy Barcelony, wciąż kolejne skręty, śledzenie i detektywi, a między tym wszystkim kobiety – te, które pragną Pabla i te, których pragnie Pablo… To trochę powieść detektywistyczna, bardzo mało, ale jednak, miłosna, trochę satyra (zwłaszcza w partiach, w których Pablo w jakimkolwiek sposób kontaktuje się ze swoimi Rodzicami – bogatymi, sytuowanymi, aczkolwiek wywodzącymi się z tzw. klas niższych… ).
Podobał mi się język, styl, uszczypliwe i inteligentne wypowiedzi Pabla (nazywa swojego starszego brata The First, a jego żonę Lady First!); do pewnego momentu bardzo podobała mi się intryga. Ale całą książkę zepsuło, jak dla mnie, zakończenie całej historii. Nie będę tego zakończenia zdradzać, ale liczyłam na taką samą błyskotliwość, jak na początku książki.
I tu się zawiodłam.
Aczkolwiek polecam książkę dla kilkudziesięciu fantastycznych tekstów.
Mała próbka:
s.38
Nie żebym był rasistą, ale trzeba przyznać, ze ludzkie młode mocno pośmierdują, zwłaszcza we wczesnych fazach (…)

s.143
(…) o ile wiem, jestem jedynym facetem z mojego pokolenia, któremu podobają się zwykłe kobiety, wszyscy pozostali marzą o Julii Roberts i z rezygnacją bzykają się z substytutem, z którym się ożenili. Przykro mi ze względu na nie, ale dobrze im tak, tym facetom, za głupotę.

I mój hit:
s.168
Szkoda, że jestem z zasady samotny, bo życie w parze ma swoje dobre strony, tak jak u szympansów - iskanie się i takie tam.

Moja ocena: 4/6

2 komentarze:

  1. O jaka niespodzianka :) miałam niedługo pisać o tej książce, a nie spodziewałam się w sumie, że kotkolwiek o niej słyszał. To jest jedna z moich ulubonych książek hiszpańskich, właściwie ulubionych w ogóle. A głowny bohater to moja niespełniona miłość :)
    Chociaż faktycznie zakończenie jest najgorsze z całej książki. Ale z drugiej strony dla Pablo to całkiem dobre rozwiązanie - on taki jakby trochę nieprzystosowany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że jemu się po prostu nie chce przystosować. Bo przypomnij sobie tę jedną chwilę, gdy dobrze ubrany, w samochodzie brata rozmyśla nad swoją sytuacją i stwierdza, że mógłby tak żyć... że by się przyzwyczaił... Tylko do tego trzeba trochę wysiłku, a on tak jakby leniwy trochę ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń