niedziela, 17 stycznia 2010

POŚRODKU NICZEGO


„BAGDAD CAFE”
USA, RFN, 1987
SC. PERCY ADLON, CHRISTOPHER DOHERTY, ELEONORE ADLON
REŻ. PERCY ADLON
ZDJ. BERND HEINL
MUZ. BOB TELSON (+JAN SEBASTIAN BACH)
WYST. Marianne Sägebrecht (Jasmine), CCH Pounder (Brenda), Jack Palance (Rudi Cox)

Właśnie obejrzałam „Bagdad Cafe”. To piękna, ciepła opowieść w stylu „Czekolady” (tej filmowej i tej książkowej). Trochę mnie uwiodła, trochę odpłynęłam.
Opowiada o tym, jak na pustyni, pośrodku niczego, pojawia się niemal z chmur przysadzista, skrępowana gorsetem Jasmine. Zagląda w oczy zbuntowanej, przepracowanej i porzuconej przez męża Brendzie. Brenda ją odrzuca. Odrzuca jej pomoc, jej wyciągniętą rękę, jej uśmiech i jej ciepło. Wszyscy dookoła powoli poddają się czarowi nieznajomej. Wchodzą z nią w inny, magiczny świat, gdzie najbardziej liczy się drugi człowiek. Każdy z nich – Rudi, oczarowany Jasmine od samego początku, później dzieci Brendy, dają się jej ukochać, ugłaskać i przytulić. Brenda opiera się najdłużej. Boi się odrzucenia i boi się, że znów zostanie sama. Buduje wokół siebie mur, z twardych słów, z nieprzyjemnych gestów, z braku zaufania i ze strachu. Mówi: „Wszyscy inni są jak rodzina, tylko Ty tu jesteś gościem, gościem, który nie może dać mi szczęścia, który nie ma do mnie prawa”. A Jasmine drąży podkop pod tym murem, chce Brendę uleczyć, ale chce uleczyć też siebie. Zrzuca gorset, zajmuje się magią i sprowadza na pustynię uśmiech. Do zapomnianego Bagdad Cafe zaczynają zjeżdżać się goście. Wszyscy zaczynają śpiewać i wraca nawet mąż Brendy, który po prostu chciał, żeby ona choć trochę zmieniła siebie, żeby choć raz spojrzała na niego naprawdę, żeby się do niego uśmiechnęła. I uśmiecha się… I też śpiewa.
I tylko tatuażystka Debby, która mieszkała w Bagdad Cafe od zawsze, wyjeżdża.
„-Dlaczego wyjeżdżasz? – Brenda
-Zbyt dużo harmonii. – odpowiada Debby.”

Moja ocena 4,5/6

A dla harmonii w tę zimową noc cudna, magiczna piosenka z „Bagdad Cafe”
Jevetta Steele śpiewa „Calling you”

3 komentarze:

  1. Slyszałam o tym tytule, ale jakoś mnie nie przekonywał. Dobrze wiedzieć, że polecasz (porównanie do "Czekolady" podziałało), bo dzięki temu nabrałam ochoty na ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Porównanie do "Czekolady" nasunęło mi się nie ze względu na klimat filmu, ale ze względu na temat - oddziaływanie jednego człowieka, jego pasji i dobrych mocy na drugiego tak mocno, że zmienia jego życie na lepsze. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja poszukam tego filmu ze względu na szosę nr 66' - moje nieutulone marzenie od wielu już lat ;]
    Ps: Piosenkę znam i bardzo lubię :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń