niedziela, 31 stycznia 2010

JAKI PIĘKNY WIDOK


E.M. FORSTER
„POKÓJ Z WIDOKIEM”
(TŁ. HALINA NAJDER)
ŚWIAT KSIĄŻKI, WARSZAWA 2009

W ramach mojego poznawania klasyki, nadrabiania zaległości w tej dziedzinie, oraz, nie ukrywam, w ramach poszukiwania książek/filmów/blogów/itp. Na temat Włoch sięgnęłam po „Pokój z widokiem”. Włoch tam trochę mało, właściwie stanowią tylko tło, ale wcale się nie dziwię, że książka jest zaliczana do klasyki.
Wsiąkłam.
Lucy wyjeżdża do Włoch. To taka konwencjonalna wycieczka, podczas której panienka ma poznać trochę świata, zdobyć doświadczenie, wyciszyć się i w podtekście przygotować do małżeństwa i do osiadłego trybu życia – już do końca życia w jednym miejscu, przy boku męża. Jako, że jest rok 1907, Lucy nie może oczywiście podróżować sama, więc jako przyzwoitka zostaje jej przydzielona kuzynka Charlotte, stara panna, irytująca, zachowawcza, trochę przebiegła, przestrzegająca ściśle konwenansów. Panny przyjeżdżają do pensjonatu i okazuje się, że niestety nie dostały pokojów z widokiem na Włochy, jakie obiecywała im właścicielka. To stawia pod znakiem zapytania powodzenie całej wyprawy. Jednakże w jadalni poznają Emersonów – ojca i syna, którzy proponują zamianę. Kobiety wahają się, ponieważ przyjęcie propozycji, oznaczałoby zaciągnięcie długu wobec mężczyzn. Poza tym panowie nie mają dobrej opinii w towarzystwie – uchodzą za takich, którzy mówią to, co myślą, a to wyklucza ich z kręgu przyzwoitych ludzi!!! Lucy i Charlotte, poparte przez księdza odpoczywającego również w pensjonacie, przyjmują propozycję. Pokój z widokiem należy do nich. No i mają teraz dług….
To powieść o łamaniu konwenansów, o tym, że trzeba żyć swoim życiem, że do szczęścia trzeba dążyć nawet kosztem poparcia społecznego, co brzmi może śmiesznie w tych czasach, ale w roku 1907 było rzeczą niezwykle ważną.
Forster pisze w specyficzny sposób. Ma się wrażenie, iż stoi obok, że jest jednym z gości włoskiego pensjonatu, który obserwuje towarzystwo i komentuje jego poczynania, a także nieco naśmiewa się z Lucy, niedoświadczonej i śmiesznej w tym, że „przywykła, że jej myśli są potwierdzane, albo przynajmniej odrzucane przez innych. To było okropne: nie wiedzieć, czy myśli prawidłowo, czy nie.” (s.56)
Pięknie się czytająca historia na zimowe wieczory, która zachwyca zdaniami perełkami i rytmem słów.
Zaczęłam się zastanawiać dlaczego wciąż, niezmiennie sięgamy po klasykę, dlaczego wciąż na nowo wydaje się „Pokój z widokiem”, Jane Austen i „Wichrowe wzgórza”… Po pierwsze dlatego, że dzisiaj takie historie już się nie zdarzają, albo zdarzają się zupełnie inaczej. Dlatego, że w inny sposób traktuje się tam kobiety – owszem, konwencjonalnie, ale z szacunkiem! No i myślę, że najważniejszy powód, to język właśnie… To zdania wycyzelowane, okrągłe, piękne i poprawne, bez wulgaryzmów, bez przekleństw, po prostu takie, jakie chciałoby się słyszeć na co dzień. Taka ojczyzna – polszczyzna, angielszczyzna, francuszczyzna…

Moja ocena: 5,5/6

5 komentarzy:

  1. Dobry wieczór. Ot, i kolejny wspaniały zaułek. I tyle tu książek. :-) "Pokoju z widokiem" nie czytałam, ale oglądałam rewelacyjną ekranizację w reżyserii mistrza Jamesa Ivory'ego; piękny, urzekający obraz, jak większość jego filmów. Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się stało, że jeszcze tego nie znam?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze chciałam to przeczytać, zawsze chciałam również film obejrzeć. I co? Ani jedno, ani drugie mi dotychczas nie wyszło. Ale zapewne kiedyś, może niedługo w końcu książka trafi w moje ręce. :) Bardzo lubię czytać takie książki, a "Wichrowe Wzgórza" znam prawie na pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Film też na pewno zobaczę i na pewno podzielę się wrażeniami :-) A książke polecam z czystym sumieniem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ten film, a Sands wprost apetyczny ;]-

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń