„500 DNI MIŁOŚCI”
USA, 2009
SC. Scott Neustadter , Michael H. Weber
REŻ. Marc Webb
ZDJ. Eric Steelberg
MUZ. Mychael Danna, Rob Simonsen
WYST. Zooey Deschanel (Summer Finn), Joseph Gordon-Levitt (Tom Hansen)
Luty zaczęłam od filmu. Miałam koszmarny dzień w pracy, przyszłam do domu przez zaspy i śniegi, oczy mnie bolały, więc nie mogłam czytać, potrzebowałam czegoś na uspokojenie.
No i wybrałam „500 dni miłości”, który od razu na wstępie powiedział do mnie:
„Są tylko dwa rodzaje ludzi – kobiety i mężczyźni.”
I o tym jest ten film.
Summer i Tom poznają się w pracy – i to jest dzień pierwszy, bo Tom od razu wiedział, że Summer to ta jedyna. Później dni skaczą – 43, potem 18, a jeszcze za chwilę 302. Plansze pokazujące numer dnia mówią, czy to będzie dobry dzień dla miłości, czy nie – albo drzewa kwitną, albo gubią liście. To w istocie miks zwykłych dni, nastrojów, wycieczki do Ikei i na naleśniki, kłótni i niepewności. Tak, jak w normalnym życiu. Są emocje, które trzeba z kimś przegadać, nawet, gdyby miała to być młodsza siostra, a dla Toma ona właśnie jest przewodniczką po życiu miłosnym. I jej rady są zaskakująco celne. A ma może 13 lat… Podobał mi się od strony formalnej, bo stwarzał pozory takiego filmowego pamiętnika. Zapiski z życia pary/niepary (Summer od początku mówi Tomowi, że nie chce się wiązać, że mogą się spotykać, ale bez żadnych zobowiązań.) I to film o tym, że prawdziwa miłość zmienia życie – nie tylko na lepsze i nie zawsze uwzniośla, czasem wręcz przeciwnie.
Na jednym z plakatów widziałam reklamę – „This is not a love story. This is story abort love”. A moim zdaniem to w ogóle nie jest film o miłości, tylko film o odkochiwaniu się, o tym, że czasem marzenia się nie spełniają, ale że zawsze wtedy można zacząć marzyć o czymś innym.
Pozytywny.
Moja ocena: 5-/6 (za to poprawienie mi humoru i za montaż równoległy, animacje i scenę w Ikei!)
PS. Widziałam, że Aerien w swoim
Brulionie też pisała jakiś czas temu o tym filmie. Nie przeczytałam po to, żeby nie sugerować się jej zdaniem.
Przeczytałam już po napisaniu notki - znów zgodność :-)
Zapraszam do zabawy!!
OdpowiedzUsuńTeż oglądałam ten film z początku myślałam, że to będzie oklepana komedia romantyczna, ale mile się zaskoczyłam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :))
OdpowiedzUsuńjeden z moich ulubionych filmów
OdpowiedzUsuńps bardzo ciekawa tematyka bloga.