Nie mogę się powstrzymać, dla siebie samej z sobie tylko znanego powodu zamieszczę jedną z moich najbardziej ukochanych piosenek na świecie.
Tę piosenkę zadedykowałam mojegu Mężowi w dzień Naszego ślubu jako prezent ślubno - urodzinowy (tak, braliśmy ślub w Jego urodziny i wszyscy się śmiali, że po to, aby nie zapomniał o rocznicy). A dziś sobie samej ją daruję.
Lubię 11 lutego.
A w Tłusty Czwartek nie zjadłam ani jednego pączka, za to zjadłam chyba 4 muffinki czekoladowe własnej roboty.
Miłego słuchania.
[Z tego co wiem nie ma teledysku, ale znalazłam piosenkę w sieci z fantastyczną animacją.Tylko wsłuchajcie się wsłowa, są piękne i wcale nie smutne, mimo, że teledysk sugeruje inaczej.]
714. COFNĄĆ SIĘ W CZASIE
1 rok temu
Ładnie... Też lubię 11 lutego:)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego wyjątkowego:)) I oby do wiosny!
No nieźle... co jej te biedne ptaszki zawiniły??
OdpowiedzUsuńA mężusio? Wykitował? Chętnie obejrzałabym ciąg dalszy ;] Fajne, ale wolę Morcheebę albo zespół Lamb :)
pozdrawiam serdecznie :)