Balianna zaprosiła mnie do zabawy – dzięki serdeczne – więc z chęcią zastanowię się nad pytaniami, jakie zadała:
1. Czy jest książka, która wyjątkowo Ciebie inspiruje? Dlaczego?
„INSPIRACJA = natchnienie, pomysł; wpływ; poddawanie, podsuwanie myśli, pomysłu, sugestia.”
Książki – inspiracje nieustannie się zmieniają. To dlatego, że cały czas czytam, bez przerwy w mojej głowie toczą się opowieści. Jedne książki zapadają w moje serce, pamięć, inne odchodzą, ale nawet te najgorsze, którym dałabym niską ocenę, mogą inspirować.
Ostatnio, ciągle jeszcze mocno we mnie tkwiący „Smak języka” jest dla mnie taką książką. Zainspirowała mnie do tego, by otworzyć wszystkie swoje zmysły na oścież. Poruszyć każdy z nich z osobna, nie zapominać o żadnym. Po kolei smak, dotyk (bardzo ważne – dotykanie jedzenia podczas gotowania, przekazywanie od siebie miłości po to, by mój ukochany poczuł na języku nie tylko smak makaronu z porem i parmezanem, ale także, że robiłam go DLA NIEGO. I jednocześnie – czy wiecie jaką fakturę ma pieczarka? Jaki wydaje dźwięk przy krojeniu? Zwróćcie uwagę…), węch, słuch, wzrok – przy czytaniu tej książki wszystko się budziło, odżywało, zdawałam sobie sprawę z mojego człowieczeństwa, z każdej części ciała osobno. No i dodatkowo celebrowanie jedzenia, które u nas jest tak bardzo nie doceniane.
A oprócz tego stale i niezmiennie poezja. Jakiś czas temu w poście na temat poezji pisałam o tym, że czuję ją teraz inaczej, że jakoś ciszej mnie woła (albo ja mniej jej słucham), ale czytanie poezji jest dla mnie wciąż niesamowitym przeżyciem – to bodziec, by wyciągnąć z dna kufra wszystkie zapomniane, pochowane słowa i zacząć ich używać, mówić pięknie.
2. Postać, z którą mogłabyś się zidentyfikować ( nie musi być tylko książkowa )
Strasznie ciężkie pytanie… Przychodzi mi na myśl Lucy z „Ukrytych pragnień”, która ma bardzo dużo pytań życiowych, jest niepewna, zakochana wciąż i wierna, wierzy w miłość na przekór wszystkiemu, chce dorosnąć, ale ma w sobie jeszcze dużo z dziecka (różnimy się wiekiem dosyć znacząco, ale ja wciąż nie wierzę, że mam lat, ile mam, wciąż postrzegam siebie, jako dziecko, no ewentualnie nastolatkę…), przejmuje się bardzo, co kto o niej pomyśli, jak będzie odebrana, czy ludzie ją lubią, czy nie i jest wyczulona na piękno.
A chciałabym być taka jak Amelia. Dobra. Bardzo dobra. Pomysłowa. Trochę magiczna – czarodziejska.
A książkowo – mam coś z każdego bohatera „Kubusia Puchatka”
Z Kubusia to brak logicznego myślenia niestety (i umiłowanie do miodu!)
Z Prosiaczka strachliwość.
Z Kłapouchego pesymizm – może nie tak skrajny, ale jednak chyba obecny. I wynika on najczęściej z prostaczkowej, strachliwej części mojej natury.
Z Tygryska i Maleństwa entuzjazm. Bo mam go dużo. I ukochanie świata, mimo wszystko, mimo strachu, wojen, braku kasy, Polski, chamstwa itp. Itd. Kocham świat i cieszę się, ze mogę iść nad morze, albo że mogę zjeść kawałek gorzkiej czekolady.
Z Kangurzycy mam trochę zmysłu praktycznego i coraz więcej umiejętności kucharskich – bp zapału do pitraszenia to mam jak dwie Kangurzyce.
Z Królika to, że ważna jest dla mnie Rodzina i Przyjaciele – najważniejsi!!!
A z Sowy – no cóż, chyba tak jak wszyscy z Nas – zamiłowanie do książek!
3. Czytanie a otoczenie - do domu przynosisz nowe ksiązki a znajomi/rodzina na to.....
Mój Mąż nie podziela mojej pasji. Czyta, ale rzadko i naprawdę w wąskim przedziale tematycznym. I krzyczy na mnie, ze książki się już nie mieszczą. Płyty, które ona zbiera, są jednak dużo mniej kłopotliwe. Pamiętam jeszcze moje pakowanie książek, gdy 10 miesięcy temu przeprowadzaliśmy się do Naszego Domu… Z tego co kojarzę 23 kartony… (teraz oczywiście byłoby więcej).
Moja Rodzinka jest zadowolona, bo jestem głównym dostarczycielem książek. Mama w ogóle sama nie kupuje, a ja dobrze znam jej gust, wiem, co jej się spodoba. Brat też dostaje swoją porcję, żebym potem mogła z nimi dzielić wrażenia.
No i moje dwie Czytające Przyjaciółki – z P. czasem dzwonimy do siebie tylko po to, żeby powiedzieć o jakiejś książce, którą przeczytałyśmy i która na pewno spodoba się tej drugiej, albo po to, by skonsultować, czy tak samo zrozumiałyśmy zakończenie, albo, żeby donieść, ze „Smak języka” (który poleciłam P.) to w istocie taka petarda, jak mówiłam.
Z drugą I.(M.) o książkach dyskutuję od niedawna i to głównie wirtualnie. Ale to pewnie dlatego, że ja w Gdańsku, a ona w Warszawie. I dzięki temu, co pisze, poznaję ją na nowo i odkrywam w niej te cząstki, których tak dawno, dawno nie widziałam.
Moje pytania:
Wiem, że łańcuszek już długi i ciągnie się od lipca chyba. Mnie tu jeszcze nie było :-) Nie miałam okazji prześledzić całego, więc jeśli pytania się powtórzą, to trudno. I jeśli osoby, których odpowiedzi chcę poznać też już odpowiadały, to drugie trudno.
1.Jaki jest Twój ulubiony wiersz?
2. Gdybyś miała zabrać jedną książkę na bezludną wyspę to jaką?
3. Z jakim autorem wybrałabyś się na kawę i jakie pytanie byś mu zadała?
4. Jaka jest Twoja ulubiona książka non-fiction?
Chciałabym, żeby powiedziały mi to o sobie:
Inez
Anhelli
Aerien
Edith
A dziś Dzień Świstaka (Groundhog Day) i Świstak Phil przepowiedział jeszcze 6 tygodni zimy. Więc nie pozostaje nic innego, jak zakopać się pod czerwony kocyk, przygotować stosik i czytać, czytać, czytać, zapijać kartki herbatą. (a pomiędzy skoczyć do pracy). A dziś obejrzę po raz chyba setny „Dzień Świstaka” z Bill’em Murray’em i będę pogryzać orzechy.
714. COFNĄĆ SIĘ W CZASIE
1 rok temu
Dzięki, ale na dziś starczy z łańcuszkami:)
OdpowiedzUsuńNo dobrze... ale na odpowiedzi musisz moja droga zaczekać do kolejnego wpisu; pytania wymagają z mej strony głębszego zastanowienia, tyle tego jest/było/nadal jest. W każdym razie postaram się ;]
OdpowiedzUsuńpozdrowionka (ja tam wolę brązowy kocyk :)
6 tygodni?! Nieee! Już dzisiaj złamałam obcas w tym śniegu ;)
OdpowiedzUsuń