poniedziałek, 18 stycznia 2010

CZARNO - BIAŁO, KOLOROWO…


HARPER LEE
„ZABIĆ DROZDA”
(TŁ. MACIEJ SZYMAŃSKI)
TOM XX KOLEKCJI „CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM”
WYDAWCA KOLEKCJI: POLITYKA SPÓŁDZILENIA PRACY, WARSZAWA 2008

Przepadłam na całą niedzielę!
Nie mogłam się oderwać. To cudna książka, która wprowadziła mnie w całkiem inny świat.
Jest Skaut czyli Jean Finch, która ma siedem lat. Jest jej o cztery lata starszy brat Jem. Jest ich ojciec Atticus Finch, adwokat, pięćdziesięcioletni, szanowany obywatel Maycombe. Nie ma matki, która umarła dwa lata po narodzinach Skauta. Jest za to czarna niania Calpurnia, która pomaga Atticusowi w wychowaniu dzieci.
Skaut nie nosi sukienek, biega z bratem nad rzekę, łowi ryby i skacze po drzewach. Pojawia się też Dill, przyjaciel, który co lato odwiedza ciocię, mieszkająca parę domów od Finchów. Jest sielsko, anielsko. Jest też co prawda szkoła, która przeszkadza w rozwoju Skauta, nad wiek inteligentnej, rezolutnej dziewczynki, ale Atticus pomaga małej przetrwać trudne dni szkoły – od lata do lata. Rodzina jest kochająca, całe miasteczko żyje w zgodzie. Wszyscy się znają, szanują siebie nawzajem, pieką dla siebie ciasta i odwiedzają się na ploteczki. Klimat amerykańskiego południa, można by rzec.
Ale są też lata 30te…
I to akurat już nie jest dobre.
W Maycombe mieszkają Murzyni, którzy nie są uważani za pełnoprawnych obywateli. Czarnuchy są źli, brudni, leniwi… I jeden taki znalazł się nieopatrznie tam, gdzie nie powinien. Pobił i zgwałcił białą kobietę. Czeka go wyrok śmierci. Jeszcze tylko jedna mała drobnostka – proces, który niestety prawnie mu się należy i o którego wyniku z góry przesądza kolor skóry oskarżonego… Obrona Toma Robinsona zostaje powierzona Atticusowi Finchowi.
Wszystkie wydarzenia oglądamy oczami małej Skaut, która nie wszystko rozumie, przekłada rzeczywistość na swój własny język i na swój własny użytek. Jej oczami śledzimy to, jak z miłego społeczeństwa wyłania się nagle „choroba Maycombe”, jak zaczynają się prześladowania jej ojca, który nazwany zostaje „kochasiem czarnuchów” .
„- Ale ty nie jesteś żadnym kochasiem czarnuchów, prawda?
-Oczywiście, że jestem. Staram się jak mogę kochać wszystkich ludzi…” (s.144)
Nigdy nie rozumiałam rasizmu… Jest to dla mnie po prostu niepojęte, nie ogarniam tego swoimi myślami… Czytając tę książkę niejednokrotnie miałam łzy w oczach. Chciałam rzucić nią i rwać włosy z głowy.
I tak niesamowicie poruszyła mnie scena z mała Skaut, która jest przyjaźnie nastawiona do ludzi, która kocha swoją nianię, idzie z nią z radością do jej kościoła, czerpie wiedzę z otaczającego ją świata, także z tej „czarnej” części… I ta mała Skaut w rozmowie z Dillem stwierdza „Przecież to tylko czarnuch…” Nie ma na myśli nic złego, nie znaczy to, że mniej szanuje tego człowieka i nie znaczy to, że na sali sądowej nie kibicuje Tomowi Robinsonowie, który oczywiście nie jest winny i oczywiście nie zostanie uniewinniony. Znaczy to, że wielką, straszną krzywdę zrobiono jej, wpojono jej. A ona jest zbyt mała, zbyt niedoświadczona, by to pojąć, by to zweryfikować.
Atticus po procesie rozmawia ze swoją siostrą. Alexandra jest niezadowolona, iż dzieci poszły na rozprawę. A Finch stwierdza :”To jest ich dom, siostro, ich kraj(…). Tak go dla nich urządziliśmy, więc niech się uczą, jak w nim żyć.(…)” (s.277) i dalej o niesprawiedliwym wyniku procesu, o tym, że skazali Robinsona na śmierć: „Robili to już wcześniej, zrobili dziś i zrobią ponownie. I wydaje mi się, że kiedy to robią, tylko dzieci płaczą.” (s.277)
I jest niesamowita postać Dolphusa Raymonda. Dolphus miał żonę, która umarła. Po jej śmierci związał się z czarną kobietą, jest z nią szczęśliwy, mają dzieci. Ale cały czas się upija, wszędzie chodzi w butelką whisky, zapakowaną w papierową torbę i nigdy nie trzeźwieje. Biali mówią, że to dlatego, iż nigdy nie przestał kochać swojej żony. Dolphus żyje na marginesie obu społeczeństw – jest szary, bo trochę czarny i trochę biały.
W trakcie procesu Dill nie wytrzymuje napięcia, tego, w jaki sposób odnoszą się do oskarżonego Murzyna, „przecież to też człowiek” – wyrywa mu się. Skaut wyprowadza go na świeże powietrze, a Raymond daje mu się napić ze swojej butelki na uspokojenie żołądka. Okazuje się, ze w butelce jest coca-cola.
„- Ale nie zdradzicie mnie młodziaki? (…)
- Czy to znaczy, że zawsze pije pan z tego worka coca-colę? (…) Dlaczego pan to robi? (…)
- To bardzo proste. Niektórym ludziom nie podoba się to, jak żyję. Mógłbym powiedzieć: do diabła z nimi, nic mnie nie obchodzi ich zdanie. I w zasadzie mówię: nic mnie nie obchodzi ich zdanie, ale wolę nie mówić: do diabła z nimi.” (s260-261)

Nie napisałam jeszcze o równie ważnej dla całej książki postaci Boo Radleya – tajemniczego sąsiada z naprzeciwka. Odegrał niepoślednią rolę w dramacie, której nie chcę tu zdradzać, bo wiem, że wiele osób chciało „Zabić drozda” przeczytać w ramach wyzwania południowego. Powiem tylko, że znamienna jest jego postawa – od parudziesięciu lat nie wychodzi z domu, żyje zamknięty w czterech ścianach, jest rodzajem ducha, którego legenda krąży nad miasteczkiem. W pewnym momencie, już po procesie, Skaut stwierdza, iż nareszcie rozumie, czemu Boo Radley nie wychodzi z domu – bo nie chce! Chce się ukryć przed światem, przed Maycombe i przed tym, co w tym „sielskim” miasteczku dzieje się naprawdę.

T a książka została wydana w kolekcji Cała Polska Czyta Dzieciom. I jestem bardzo wdzięczna komuś, kto wybierał tytuły, że umieścił tam właśnie tę pozycję. Żałuję tylko, że nie przeczytałam jej jako dziecko, bo na pewno mój odbiór byłby inny. Teraz było to dla mnie pomieszanie słodyczy dzieciństwa, wspomnienia letnich dni i poobdzieranych kolan, z podziwem dla postaci Atticusa, prawdziwym podziwem dla jednej z najważniejszych postaci w literaturze, jednej z najodważniejszych i takich, które mogą chodzić z podniesionym czołem oraz dzikiej wściekłości i żalu.

Moja ocena: 5,5/6

2 komentarze:

  1. super jest ta okładka z tej serii! :) w ogóle chciałabym mieć tę kolekcje, jest taka kolorowa :)pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kilka pozycji z całej kolekcji, część już miałam w innym wydaniu, ale bardzo mi się podobała idea - odświeżyć tytuły, o których mało kto słyszał, które nie są w ścisłym kanonie książek dla dzieci u nas w Polsce (bo na przykład w Stanach, z tego co wiem, "Zabić drozda" jest lekturą w szkole - u nas by nie przeszło, bo u nas nie ma problemów na tle rasowym w takim wymiarze, jak pokazane w książce). Również pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń