niedziela, 14 lutego 2010

JAKI ZMYSŁ MAMY NA CZUBKU JĘZYKA?


„PRZEPIÓRKI W PŁATKACH RÓŻY”
MEKSYK, 1992
SC. Laura Esquivel (na podstawie własnej powieści)
REŻ. Alfonso Arau
ZDJ. Emmanuel Lubezki, Steven Bernstein
MUZ. Leo Brouwer
WYST. Lumi Cavazos (Tita), Marco Leonardi (Pedro), Yareli Arizmendi (Rosaura), Claudette Maillé (Gertrudis), Regina Torné (Elena)

To jeden z nielicznych filmów, który wywołał we mnie tak wielkie emocje, jak pierwowzór na papierze.
Jest Tita. Jest Pedro. Pedro kocha Titę. I Tita kocha Pedra. Ale meksykańska tradycja mówi, że najmłodsza córka nie może wyjść za mąż, musi pozostać przy matce do czasu jej śmierci, opiekować się nią, pomagać i usługiwać. Tita jest najmłodszą córką Eleny i matka nakazuje poddanie się tradycji i odmawia udzielenia zgody na ślub Titcie i Pedrowi. (Ojciec Tity nie żyje). Aby być blisko swojej ukochanej Pedro poślubia Rosaurę, najstarszą z trzech sióstr, i wszyscy razem zamieszkują w jednym domu. Tita zaś spada do roli służącej i kucharki. Znajduje jednak sposób, by móc podtrzymywać w Pedrze ogień miłosny – gotuje, wkładając w to całą siebie, całe swoje pożądanie i miłość, a Pedro czyta jej potrawy i wie, że wciąż jest jednakowo kochany. Miłosne zabiegi nie umykają jednak czujnym oczom Eleny…
To film o wielkiej sile namiętności; film o tym, że nie należy miłości przeszkadzać, bo ona i tak przetrwa, mszcząc się po drodze na wszystkich. O tym, że jedzenie może być formą rozmowy i że przygotowywane z uczuciem, oddaje to uczucie w dwójnasób.
Nieprzeciętne, rozbudzające zmysły zdjęcia, nawet jedzenie pokazane jest w erotyczny sposób (rozłupywanie arbuza albo wyłuskiwanie owoców granatu aż ocieka zmysłowością!). Uczucie między Titą a Pedrem wywołuje nieustanne napięcie, elektryzuje i delikatnie unosi nas nad ziemią. Piękna sceneria i naprawdę świetnie oddane przesłanie powieści.
Powiem, że mi się nawet chyba lepiej oglądało, niż czytało książkę, więcej emocji, chociaż mniej magii. No i w książce dużo większy nacisk jest położony na rolę jedzenia (mimo wszystko). Przygotowywanie posiłków dla Rodziny (czytaj dla Pedra) staje się sensem życia Tity, a w filmie jest jakby dodatkowym sposobem na dotarcie do niego, ale nie jedynym i nie niezbędnym.
Tak się złożyło, że dziś Walentynki (choć oglądałam ten film 2 dni temu). Ale polecam miłośnie bardzo, do obejrzenia we dwoje lub samemu.

Moja ocena: 5,5/6

4 komentarze:

  1. Twoje filmowe pomysły przywróciły we mnie wiarę, że dobre kino jeszcze nie umarło. Dzięki stokrotne droga Marpil, za inspirację :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny film i magiczna książka. Również polecam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. pamiętam tę książkę i chętnie zobaczyłabym film :)

    OdpowiedzUsuń