sobota, 27 lutego 2010

BUMERANGI I ANIOŁY


ERRI DE LUCA
„MONTEDIDIO”
(TŁ.MARCIN WYREMBELSKI)
WAB, WARSZAWA 2009

Jak się cieszę, że w końcówce lutego sięgnęłam po „Montedidio”, bo dzięki temu mam w tym miesiącu choć jedną lekturę na szóstkę!
Jak dla mnie rewelacja! Mała, niepozorna książeczka, która zawiera w sobie magię słów.
Jest to kawałek pamiętnika trzynastoletniego mieszkańca Neapolu. Na podarowanej rolce papieru zapisuje swoje dni, zapisuje historię swoją, ale i swojej dzielnicy – dziewczyny Marii; rodziców – chorej matki i zakochanego w niej do szaleństwa ojca; swojego mistrza Errica (chłopiec uczy się w warsztacie stolarskim); szewca Rafaniella, który robi za darmo buty całemu miastu i któremu rosną skrzydła…
Każde zdanie to perła, każde zdanie ma swój niepowtarzalny smak… Piękna książka o zwykłych-niezwykłych dniach, o zwykłych-nadzwyczajnych ludziach i o chłopcu, który w tym wszystkim ćwiczy rzut bumerangiem nie wypuszczając go z rąk – boi się, że bumerang, jego największy skarb, już do niego nie wróci…
Gdybym miała wybrać jakiś cytat, nie wiedziałbym na co się zdecydować. Czytałam egzemplarz z biblioteki i muszę koniecznie sprawić sobie własny, bo na pewno wrócę jeszcze do tej historii, żeby cieszyć się słowami. To czysta przyjemność, tak jak Franklinowe Ciasteczka, które upiekłam za sprawą Liski i które umilały mi lekturę.

Moja ocena: 6/6

4 komentarze:

  1. Wow, brzmi arcykusząco! :)) Zwróciłam uwagę na tę książkę, gdy tylko na zapowiedzi dali, potem oń zapomniałam, ale dzięki Tobie wiem, na co polować. I tylko żałuję, że jednak żadnego cytatu niet... Może choć jeden? Proszę? :))

    OdpowiedzUsuń
  2. "Maria, pytam, czy to o takiej miłośći śpiewają w piosenkach? Nie, o innej, tamta miłośc jest melancholijna, taka ściereczka do łez i westchnień, uff, co za nuda. Nasz miłość jest ptzymierzem, siłą zagrzewającą do walki."
    [s.89/90]

    "Później kładziemy się na łóżku, tym małym, z kantorka, i zasypiamy spleceni ze sobą, tak że kiedy jedno z nas się obudzi, będzie musiało obudzić też drugie, żeby się rozsupłać. Nasze sprzymierzone ciała tworzą supły."
    [s.99]

    "(...)Maria przykłada ucho do mego ramienia, powoli powtarza: Bum, bum, twoje serce biegnie nawet wtedy, kiedy stoisz, tam w środku jakiś łobu z z ulicy ciska kamieniami w mur."
    [s.134]

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie niedawno koleżanka wspominała mi, że czytała tą książkę, teraz jeszcze Twoja recenzja, widzę, że naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam chęć od razu mieć tę książkę w rękach i zacząć czytać! :)

    OdpowiedzUsuń