środa, 26 czerwca 2013

WULKAN

MAJGULL AXELSSON
„PĘPOWINA”
(TŁ. KATARZYNA TUBYLEWICZ)
GRUPA WYDAWNICZA FOKLAS, WAB, WARSZAWA, 2013

Jest zimno i mokro. Na zewnątrz zaczyna się sztorm. Minna wraca do swojej restauracji, którą odziedziczyła po ciotce Sally. Nad lokalem, w pokoju jej córki, pali się światło. Kobieta uśmiecha się, bo w torebce niesie dla niej nową książkę, o działaniu ludzkiego mózgu. To temat, który bardzo interesuje Sofię, więc powinna się ucieszyć. A światło w oknie sugeruje, że jest w domu, że czeka.
Minna przekracza próg i to ostatnia chwila, gdy da się jeszcze iść po dworze. Zaraz za nią biegnie ulewa. Ale w środku też jest sztorm. Niby cisza, niby wszystko poustawiane, na swoim miejscu. Niby jest czysto. Niby schludnie. Za barem stoi Anette, pracownica gospody U Sally. Ale to wszystko jest na niby. I dlaczego, gdy Minna wyciąga książkę i z czułością gładzi okładkę, Anette tak dziwnie na nią spogląda? Dlaczego, gdy Minna mówi o Sofii, Anette zbyt głośno przełyka ślinę? Dlaczego chrząka, gdy Minna sugeruje, że zaraz zaniesie książkę córce?
Zaraz za Minną w gospodzie pojawiają się Ritva, dziennikarka, która przyjechała pisać artykuł na temat powodzi; potem emerytowany strażak Tyrone, który ze względu na bardzo złą sytuację w mieście został ściągnięty na służbę oraz małżeństwo Marguerite i Henrik, którzy utknęli w tym małym szwedzkim miasteczku ze względu na powódź, która połknęła ich samochód. To wybuchowa mieszanina, która wrze od samego początku. To matki i ojcowie, którzy noszą w kieszeniach niewidzialne pępowiny. Po dwie – jedną w prawej, a drugą w lewej. Bo jedna jest z własną matką – to zazwyczaj pępowina, która boli przy każdym ruchu, którą chciałoby się wyrwać i już więcej nie czuć, ale nie da się. Druga pępowina prowadzi do własnego dziecka. Tak bardzo chciałoby się wychować je dobrze – a dobrze znaczy zupełnie na odwrót, niż własna matka. Tak bardzo chciałoby się wytknąć wszystkie jej błędy – popatrz Sofia jest inna, to dzięki temu, że ją kochałam! Popatrz Anton jest szczęśliwy – wystarczy dać człowiekowi odrobinę uwagi i od razu patrzy inaczej na życie. Popatrz jak doskonała jest moja córka – jeśli wlać w nią tylko kroplę pewności siebie, może przenosić góry. W rzeczywistości to książka o tym, że błędy się powielają, że nie ma rodzicielstwa doskonałego, że nie ma scenariusza, według którego można wychować dziecko. I że sama miłość nie wystarczy. Bo oprócz miłości są jeszcze szacunek, uwaga, oddanie, dyscyplina... Że nie można mieć dziecka na przekór własnej matce. I że najważniejsze, to słuchać tego, czego dziecko nie mówi – bo się boi, bo nie potrafi, bo mu wstyd.
To także książka o tym, że nie ma jednej prawdy. Każda z postaci jest tylko kawałkiem wielkiej układanki. Każda stanowi jeden element – gdy się je połączy widać wyraźnie wzór. Oddzielnie każdy ma swoje własne racje, każdy ma swój punkt widzenia – najczęściej sprzeczny z pozostałymi. To niesamowite, jak Axselsson żongluje tą prawdą, jak łapie nas w pułapkę plotek i wiary w to, że jedna strona może wiedzieć wszystko. Jak doskonale się z nas naśmiewa, gdy stajemy oniemiali wobec całego obrazu.
Z Axselsson nie jest łatwo. Ma dar wciskania ci palca prosto w oko. Ale przynajmniej się przy tym nie uśmiecha. Od razu chce, żeby wszystko było jasne – życie jest trudne, życie jest pokolorowane na szaro-buro. Jeśli chcesz się uśmiechać, to najpierw musisz się podnieść z podłogi. A potem wykombinować sobie kredki. I samodzielnie pomalować domy, drzewa, samochody – nikt nie zrobi tego za ciebie. Życie bowiem jest zbyt samolubne.
A „Pępowina” jest jak wulkan – tańczysz sobie na jego krawędzi, doskonale wiedząc, że zaraz poparzy cię lawa, ale po prostu nie możesz się powstrzymać. Czytasz do rana, brniesz, bez sił prawie i w końcu cię zalewa, parzy, boleśniejesz... Ale nie odpuszczasz - i tak dotańczysz do końca.


[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa WAB, należącego do Grupy Wydawniczej Foksal]

3 komentarze:

  1. Bardzo trafne spostrzeżenia :-) A książka doskonała. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po mimo zachęcające recenzji powiem pas, jakoś mnie nie przekonała, zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie przekonalas i jak zwykle - urzeklas plastycznoscia opowiesci o ksiazce... A poniewaz uwielbam Axelsson zapisuje do kupienia :-)

    Moc buziakow,

    Anna

    OdpowiedzUsuń