ANDREW WESTOLL
„SZYMPANSY Z AZYLU FAUNA”
(TŁ. MARIA ZAWADZKA)
CZARNE, WOŁOWIEC 2013
Siedzę naprzeciw stołu, na którym
leży ta książka i nie mogę pisać. Nie wiem, co mam powiedzieć,
nie wiem, jak ubrać w słowa ten wir myśli, który mi w głowie
gra. Nie wiem, jak przekazać o czym jest ta historia. Nie wiem, jak
oddać hołd, sprawiedliwość, szacunek, jak przebłagać...
Palce mi po prostu zdrętwiały, nie
skaczą po klawiaturze. A w snach od kilku dni biegają oszalałe
małpy.
„To miejsce jest jak zakład dla
umysłowo chorych, więzienie o zaostrzonym rygorze, świątynia zen,
dom starców, ośrodek opieki dziennej i nowojorskie bary w trakcie
przerwy na lunch.” [s.43] – pisze Westoll cytując słowa
założycielki azylu dla szympansów Glorii Grow. Od zawsze chciał
pracować z małpami, od zawsze pociągały go szympansy, od zawsze
marzył, że znajdzie się na tej farmie – teraz, gdy dostał od
Glorii pozwolenie, wkracza w świat, gdzie ktoś na powitanie może
opluć cię kubkiem gorącej herbaty. Albo zwymiotować na ciebie
świeżo wypity koktajl. Albo zagłuszyć każdą jedną twoją myśl
obezwładniającym krzykiem. Albo walić w kraty tak mocno, że
pewnie podskakujesz za każdym razem. Gdy będziesz miał szczęście,
wyjątkowe szczęście, wystawi do ciebie pupę, w nadziei, że ją
pogłaszczesz. Ale ty wciąż musisz trzymać się pewnych zasad –
nigdy nie możesz przekroczyć czerwonych linii wymalowanych na
podłodze – za nimi bowiem rozciąga się terytorium, które nie
należy do żadnego człowieka, w którym człowiek może być czasem
gościem. Ale trzeba zawsze pamiętać, że gość może zostać
obgryziony – na przykład z placów u rąk.
Bo szympansy są czasem agresywne –
wyniosły to w swojej krwi z dżungli. Nie można zapominać, że
powinny być dzikimi zwierzętami, które stawiają warunki. Te,
które mieszkają w azylu Fauna są nawet bardziej niebezpieczne –
są tak zranione, że czasem zapominają jak żyć.
Trzynaście małp, które rezydują na
ogromnym, specjalnie dla nich przystosowanym terenie, który
zaprojektowała Gloria, trafiły do niej z Laboratorium Chirurgii i
Medycyny Doświadczalnej Poświęconemu Badaniom nad Naczelnymi.
Każdy z nich to małpa pokiereszowana. Każda została zabrana od
matki, mimo że na wolności szympansy są karmione piersią do
piątego roku życia, a dopiero w ósmym, dziewiątym są na tyle
silne psychicznie i fizycznie, żeby rozpocząć dorosłe życie.
Zabrano im dotyk, który koi i który uczy życia. Zabrano im
normalny świat. Jedne trafiły do laboratoriów od razu. Inne
służyły w cyrku. A jeszcze inne mieszkały u ludzi, tam były
przebierane w sukienki i uczone jeść przy stole. Ale kto chciałby
ubierać w koronki i krynoliny kilkudziesięciokilogramowego
szympansa?
Każda z tych małp ma za sobą setki
badań, wykonywanych na ich ciałach. To zarażanie kilkunastoma
wirusami – głównie zapaleniem wątroby i HIV. To zmuszanie do
noszenia w łonie martwego dziecka. To wybijanie młotkiem zębów.
To izolowanie małp od świata – jedna z szympansic przez pierwsze
pięć lat swojego życia nie widziała słońca. I nade wszystko –
to pozbawianie przytomności w niehumanitarny, bestialski sposób –
technik strzela do szympansa środkiem usypiającym ze specjalnego
pistoletu. Czasem nie trafia i próba się powtarza, czasem trafia w
oko. Albo w pośladki. I za każdym razem małpa czuje się jak na
egzekucji. I za każdym razem jej przyjaciele z klatek obok widzą to
i myślą, że to egzekucja. A w środku głowy kołacze im się myśl
- „ja będę następny!”.
Ale oprócz tych cielesnych tortur to
też rozkrajanie głowy – metaforyczne, ale jednak – wyciąganie
mózgu i miażdżenie kawałek po kawałku – najpierw miłość,
potem pewność siebie, umiejętność radzenia sobie ze stresem,
wszelkie kontakty z innymi osobnikami... Wszystko po kolei – pod
nóż, pod strzykawkę, pod pałkę...
Piszę to, żeby uświadomić, jak
wielkiej rzeczy podjęła się Gloria Grow wraz ze swoimi
współpracownikami – postanowiła uratować choć część z tych
zwierząt, dać im zasłużoną emeryturę, trochę słońca, świeże
warzywa i możliwość choć częściowego powrotu do własnego ja.
To szympansy głęboko urażone, w sam środek duszy. Szympansy
zranione przez człowieka – a jednak Gloria musiała wierzyć, że
jej zaufają, że spróbują jeszcze raz.
Wzięła tym samym na siebie wielką
odpowiedzialność – nie może zawieść żadnego z nich:
„(...)uważa się za ich opiekunkę, osobę odpowiedzialną za to,
żeby szympansy mogły realizować każdą definicję wolności, jaką
wymyślą sobie dowolnego dnia.” [s.225]
To piękna, mądra, wzruszająca
książka. To zapis kilkumiesięcznego pobytu Westolla w azylu, w
którym nie tylko małpy próbują dochodzić do siebie. W tym azylu
człowiek próbuje znaleźć swoje człowieczeństwo, jego istotę.
Czyszcząc klatki z kału, wymiocin i śliny, robiąc koktajle
witaminowe, a później starając się zaserwować je małpom,
obmyślając zawiłe strategie wpuszczania i wypuszczania małp z
pokojów opierające się na powiązaniach między poszczególnymi
małpami lub ryzykując czasem swoje życie i palce u rąk, żeby
zdezynfekować zaropiałą stopę, kilka fantastycznych osób spłaca
nasz dług wobec szympansów. A Westoll na szczęście jest obok,
żeby o tym pisać. I o tych dobrych chwilach, jak wtedy, gdy któraś
małpa spojrzy ci w oczy, gdy poda plecy do iskania, albo gdy
pocałuje w usta załamanego technika, który przyjechał do azylu po
jakieś prywatne odkupienie.
Moja ośmiomiesięczna córka, gdy
zobaczyła okładkę książki zaczęła się do niej śmiać i
gaworzyć. Zupełnie, jakby zobaczyła człowieka. A ta książka
jest o tym, ile człowieka jest w szympansie i jak bardzo zwierzęcy
jest człowiek. I jeszcze o tym, że nikt nie ma prawa do
okrucieństwa – ale też o tym, że trzeba to sobie uświadomić.
Tom, Binky, Chance, Yoko, Sue Ellen,
Regis, Jethro, Rachel, Spock, Pepper, Petra, Maya i Toby... a za nimi
setki innych szympansów, które nie miały na tyle szczęścia, by
zamieszkać w azylu, które wciąż osłaniają głowy przed
uderzeniami, wciąż muszą chować się za oponami, które miały
być przecież do zabawy, wciąż chwieje się nad nimi potężne
ramię przeznaczenia, które w każdej sekundzie ich życia może
spaść i poranić im głowy na zewnątrz i od środka...
...Po prostu nie mogę więcej pisać...
[Książkę otrzymałam dzięki
uprzejmości wydawnictwa Czarne]
Fragment zachęca do przeczytania, książka trochę niekonwencjonalna ;) zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo prawda - niekonwencjonalna! I szczerze polecam, choć nie jest łatwo czytać tę książkę!
UsuńWyd. Czarne wydaje interesujące (i dobrze napisane) książki, jeszcze się na nim nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł wpisu: ludzie ludziom. Ale skoro ludzie potrafią tak się zachować wobec zwierząt, jak zachowaliby się (zwłaszcza w sytuacji ekstremalnej) wobec innych ludzi?
Powiem szczerze, że ja to się trochę boję takich książek.
O tak - Czarne wydaje doskonałe książki!
UsuńCo do strachu przed takimi pozycjami - hmmm... ja też się boję, boję się naszego udawanego człowieczeństwa, które tak naprawdę można zweryfikować w ekstremalnych sytuacjach. Bo w domu, przy przysłowiowym kominku, każdy może być dobry i zacny. Ale w "Szympansach z Azylu Fauna" widać, oprócz ogromnego, niewyobrażalnego cierpienia, także ogromne niewyobrażalne poświęcenie i dowód na to, że są ludzie godni tytułu Człowiek przez duże C. Dlatego warto przeczytać. No i dlatego, żeby wiedzieć co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami laboratoriów. Ja wiedziałam tylko połowicznie - teraz złapałam się za głowę!