wtorek, 18 czerwca 2013

LUDZIE LUDZIOM...(!)

ANDREW WESTOLL
„SZYMPANSY Z AZYLU FAUNA”
(TŁ. MARIA ZAWADZKA)
CZARNE, WOŁOWIEC 2013

Siedzę naprzeciw stołu, na którym leży ta książka i nie mogę pisać. Nie wiem, co mam powiedzieć, nie wiem, jak ubrać w słowa ten wir myśli, który mi w głowie gra. Nie wiem, jak przekazać o czym jest ta historia. Nie wiem, jak oddać hołd, sprawiedliwość, szacunek, jak przebłagać...
Palce mi po prostu zdrętwiały, nie skaczą po klawiaturze. A w snach od kilku dni biegają oszalałe małpy.
„To miejsce jest jak zakład dla umysłowo chorych, więzienie o zaostrzonym rygorze, świątynia zen, dom starców, ośrodek opieki dziennej i nowojorskie bary w trakcie przerwy na lunch.” [s.43] – pisze Westoll cytując słowa założycielki azylu dla szympansów Glorii Grow. Od zawsze chciał pracować z małpami, od zawsze pociągały go szympansy, od zawsze marzył, że znajdzie się na tej farmie – teraz, gdy dostał od Glorii pozwolenie, wkracza w świat, gdzie ktoś na powitanie może opluć cię kubkiem gorącej herbaty. Albo zwymiotować na ciebie świeżo wypity koktajl. Albo zagłuszyć każdą jedną twoją myśl obezwładniającym krzykiem. Albo walić w kraty tak mocno, że pewnie podskakujesz za każdym razem. Gdy będziesz miał szczęście, wyjątkowe szczęście, wystawi do ciebie pupę, w nadziei, że ją pogłaszczesz. Ale ty wciąż musisz trzymać się pewnych zasad – nigdy nie możesz przekroczyć czerwonych linii wymalowanych na podłodze – za nimi bowiem rozciąga się terytorium, które nie należy do żadnego człowieka, w którym człowiek może być czasem gościem. Ale trzeba zawsze pamiętać, że gość może zostać obgryziony – na przykład z placów u rąk.
Bo szympansy są czasem agresywne – wyniosły to w swojej krwi z dżungli. Nie można zapominać, że powinny być dzikimi zwierzętami, które stawiają warunki. Te, które mieszkają w azylu Fauna są nawet bardziej niebezpieczne – są tak zranione, że czasem zapominają jak żyć.
Trzynaście małp, które rezydują na ogromnym, specjalnie dla nich przystosowanym terenie, który zaprojektowała Gloria, trafiły do niej z Laboratorium Chirurgii i Medycyny Doświadczalnej Poświęconemu Badaniom nad Naczelnymi. Każdy z nich to małpa pokiereszowana. Każda została zabrana od matki, mimo że na wolności szympansy są karmione piersią do piątego roku życia, a dopiero w ósmym, dziewiątym są na tyle silne psychicznie i fizycznie, żeby rozpocząć dorosłe życie. Zabrano im dotyk, który koi i który uczy życia. Zabrano im normalny świat. Jedne trafiły do laboratoriów od razu. Inne służyły w cyrku. A jeszcze inne mieszkały u ludzi, tam były przebierane w sukienki i uczone jeść przy stole. Ale kto chciałby ubierać w koronki i krynoliny kilkudziesięciokilogramowego szympansa?
Każda z tych małp ma za sobą setki badań, wykonywanych na ich ciałach. To zarażanie kilkunastoma wirusami – głównie zapaleniem wątroby i HIV. To zmuszanie do noszenia w łonie martwego dziecka. To wybijanie młotkiem zębów. To izolowanie małp od świata – jedna z szympansic przez pierwsze pięć lat swojego życia nie widziała słońca. I nade wszystko – to pozbawianie przytomności w niehumanitarny, bestialski sposób – technik strzela do szympansa środkiem usypiającym ze specjalnego pistoletu. Czasem nie trafia i próba się powtarza, czasem trafia w oko. Albo w pośladki. I za każdym razem małpa czuje się jak na egzekucji. I za każdym razem jej przyjaciele z klatek obok widzą to i myślą, że to egzekucja. A w środku głowy kołacze im się myśl - „ja będę następny!”.
Ale oprócz tych cielesnych tortur to też rozkrajanie głowy – metaforyczne, ale jednak – wyciąganie mózgu i miażdżenie kawałek po kawałku – najpierw miłość, potem pewność siebie, umiejętność radzenia sobie ze stresem, wszelkie kontakty z innymi osobnikami... Wszystko po kolei – pod nóż, pod strzykawkę, pod pałkę...
Piszę to, żeby uświadomić, jak wielkiej rzeczy podjęła się Gloria Grow wraz ze swoimi współpracownikami – postanowiła uratować choć część z tych zwierząt, dać im zasłużoną emeryturę, trochę słońca, świeże warzywa i możliwość choć częściowego powrotu do własnego ja. To szympansy głęboko urażone, w sam środek duszy. Szympansy zranione przez człowieka – a jednak Gloria musiała wierzyć, że jej zaufają, że spróbują jeszcze raz.
Wzięła tym samym na siebie wielką odpowiedzialność – nie może zawieść żadnego z nich: „(...)uważa się za ich opiekunkę, osobę odpowiedzialną za to, żeby szympansy mogły realizować każdą definicję wolności, jaką wymyślą sobie dowolnego dnia.” [s.225]
To piękna, mądra, wzruszająca książka. To zapis kilkumiesięcznego pobytu Westolla w azylu, w którym nie tylko małpy próbują dochodzić do siebie. W tym azylu człowiek próbuje znaleźć swoje człowieczeństwo, jego istotę. Czyszcząc klatki z kału, wymiocin i śliny, robiąc koktajle witaminowe, a później starając się zaserwować je małpom, obmyślając zawiłe strategie wpuszczania i wypuszczania małp z pokojów opierające się na powiązaniach między poszczególnymi małpami lub ryzykując czasem swoje życie i palce u rąk, żeby zdezynfekować zaropiałą stopę, kilka fantastycznych osób spłaca nasz dług wobec szympansów. A Westoll na szczęście jest obok, żeby o tym pisać. I o tych dobrych chwilach, jak wtedy, gdy któraś małpa spojrzy ci w oczy, gdy poda plecy do iskania, albo gdy pocałuje w usta załamanego technika, który przyjechał do azylu po jakieś prywatne odkupienie.
Moja ośmiomiesięczna córka, gdy zobaczyła okładkę książki zaczęła się do niej śmiać i gaworzyć. Zupełnie, jakby zobaczyła człowieka. A ta książka jest o tym, ile człowieka jest w szympansie i jak bardzo zwierzęcy jest człowiek. I jeszcze o tym, że nikt nie ma prawa do okrucieństwa – ale też o tym, że trzeba to sobie uświadomić.
Tom, Binky, Chance, Yoko, Sue Ellen, Regis, Jethro, Rachel, Spock, Pepper, Petra, Maya i Toby... a za nimi setki innych szympansów, które nie miały na tyle szczęścia, by zamieszkać w azylu, które wciąż osłaniają głowy przed uderzeniami, wciąż muszą chować się za oponami, które miały być przecież do zabawy, wciąż chwieje się nad nimi potężne ramię przeznaczenia, które w każdej sekundzie ich życia może spaść i poranić im głowy na zewnątrz i od środka...
...Po prostu nie mogę więcej pisać...

[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarne]

4 komentarze:

  1. Fragment zachęca do przeczytania, książka trochę niekonwencjonalna ;) zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - niekonwencjonalna! I szczerze polecam, choć nie jest łatwo czytać tę książkę!

      Usuń
  2. Wyd. Czarne wydaje interesujące (i dobrze napisane) książki, jeszcze się na nim nie zawiodłam.
    Ciekawy tytuł wpisu: ludzie ludziom. Ale skoro ludzie potrafią tak się zachować wobec zwierząt, jak zachowaliby się (zwłaszcza w sytuacji ekstremalnej) wobec innych ludzi?
    Powiem szczerze, że ja to się trochę boję takich książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak - Czarne wydaje doskonałe książki!
      Co do strachu przed takimi pozycjami - hmmm... ja też się boję, boję się naszego udawanego człowieczeństwa, które tak naprawdę można zweryfikować w ekstremalnych sytuacjach. Bo w domu, przy przysłowiowym kominku, każdy może być dobry i zacny. Ale w "Szympansach z Azylu Fauna" widać, oprócz ogromnego, niewyobrażalnego cierpienia, także ogromne niewyobrażalne poświęcenie i dowód na to, że są ludzie godni tytułu Człowiek przez duże C. Dlatego warto przeczytać. No i dlatego, żeby wiedzieć co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami laboratoriów. Ja wiedziałam tylko połowicznie - teraz złapałam się za głowę!

      Usuń