MAJGULL AXELSSON
„PĘPOWINA”
(TŁ. KATARZYNA TUBYLEWICZ)
GRUPA WYDAWNICZA FOKLAS, WAB, WARSZAWA,
2013
Jest zimno i mokro. Na zewnątrz
zaczyna się sztorm. Minna wraca do swojej restauracji, którą
odziedziczyła po ciotce Sally. Nad lokalem, w pokoju jej córki,
pali się światło. Kobieta uśmiecha się, bo w torebce niesie dla
niej nową książkę, o działaniu ludzkiego mózgu. To temat, który
bardzo interesuje Sofię, więc powinna się ucieszyć. A światło w
oknie sugeruje, że jest w domu, że czeka.
Minna przekracza próg i to ostatnia
chwila, gdy da się jeszcze iść po dworze. Zaraz za nią biegnie
ulewa. Ale w środku też jest sztorm. Niby cisza, niby wszystko
poustawiane, na swoim miejscu. Niby jest czysto. Niby schludnie. Za
barem stoi Anette, pracownica gospody U Sally. Ale to wszystko jest
na niby. I dlaczego, gdy Minna wyciąga książkę i z czułością
gładzi okładkę, Anette tak dziwnie na nią spogląda? Dlaczego,
gdy Minna mówi o Sofii, Anette zbyt głośno przełyka ślinę?
Dlaczego chrząka, gdy Minna sugeruje, że zaraz zaniesie książkę
córce?
Zaraz za Minną w gospodzie pojawiają
się Ritva, dziennikarka, która przyjechała pisać artykuł na
temat powodzi; potem emerytowany strażak Tyrone, który ze względu
na bardzo złą sytuację w mieście został ściągnięty na służbę
oraz małżeństwo Marguerite i Henrik, którzy utknęli w tym małym
szwedzkim miasteczku ze względu na powódź, która połknęła ich
samochód. To wybuchowa mieszanina, która wrze od samego początku.
To matki i ojcowie, którzy noszą w kieszeniach niewidzialne
pępowiny. Po dwie – jedną w prawej, a drugą w lewej. Bo jedna
jest z własną matką – to zazwyczaj pępowina, która boli przy
każdym ruchu, którą chciałoby się wyrwać i już więcej nie
czuć, ale nie da się. Druga pępowina prowadzi do własnego
dziecka. Tak bardzo chciałoby się wychować je dobrze – a dobrze
znaczy zupełnie na odwrót, niż własna matka. Tak bardzo chciałoby
się wytknąć wszystkie jej błędy – popatrz Sofia jest inna, to
dzięki temu, że ją kochałam! Popatrz Anton jest szczęśliwy –
wystarczy dać człowiekowi odrobinę uwagi i od razu patrzy inaczej
na życie. Popatrz jak doskonała jest moja córka – jeśli wlać w
nią tylko kroplę pewności siebie, może przenosić góry. W
rzeczywistości to książka o tym, że błędy się powielają, że
nie ma rodzicielstwa doskonałego, że nie ma scenariusza, według
którego można wychować dziecko. I że sama miłość nie
wystarczy. Bo oprócz miłości są jeszcze szacunek, uwaga, oddanie,
dyscyplina... Że nie można mieć dziecka na przekór własnej
matce. I że najważniejsze, to słuchać tego, czego dziecko nie
mówi – bo się boi, bo nie potrafi, bo mu wstyd.
To także książka o tym, że nie ma
jednej prawdy. Każda z postaci jest tylko kawałkiem wielkiej
układanki. Każda stanowi jeden element – gdy się je połączy
widać wyraźnie wzór. Oddzielnie każdy ma swoje własne racje,
każdy ma swój punkt widzenia – najczęściej sprzeczny z
pozostałymi. To niesamowite, jak Axselsson żongluje tą prawdą,
jak łapie nas w pułapkę plotek i wiary w to, że jedna strona może
wiedzieć wszystko. Jak doskonale się z nas naśmiewa, gdy stajemy
oniemiali wobec całego obrazu.
Z Axselsson nie jest łatwo. Ma dar
wciskania ci palca prosto w oko. Ale przynajmniej się przy tym nie
uśmiecha. Od razu chce, żeby wszystko było jasne – życie jest
trudne, życie jest pokolorowane na szaro-buro. Jeśli chcesz się
uśmiechać, to najpierw musisz się podnieść z podłogi. A potem
wykombinować sobie kredki. I samodzielnie pomalować domy, drzewa,
samochody – nikt nie zrobi tego za ciebie. Życie bowiem jest zbyt
samolubne.
A „Pępowina” jest jak wulkan –
tańczysz sobie na jego krawędzi, doskonale wiedząc, że zaraz
poparzy cię lawa, ale po prostu nie możesz się powstrzymać.
Czytasz do rana, brniesz, bez sił prawie i w końcu cię zalewa,
parzy, boleśniejesz... Ale nie odpuszczasz - i tak dotańczysz do
końca.
[Książkę otrzymałam dzięki
uprzejmości wydawnictwa WAB, należącego do Grupy Wydawniczej
Foksal]
Bardzo trafne spostrzeżenia :-) A książka doskonała. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńPo mimo zachęcające recenzji powiem pas, jakoś mnie nie przekonała, zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMnie przekonalas i jak zwykle - urzeklas plastycznoscia opowiesci o ksiazce... A poniewaz uwielbam Axelsson zapisuje do kupienia :-)
OdpowiedzUsuńMoc buziakow,
Anna