CARMEN
POSADAS
„ZAPROSZENIE
NA MORDERSTWO”
(TŁ.JAN
WĄSIŃSKI)
MUZA
SA, WARSZAWA 2012
Gdy
sięga się po jakiś słodycz retro – jakąś magdalenkę, eklera,
albo blok czekoladowy – wszystko smakuje trochę inaczej. Jest
zabarwione nutką nostalgii, nutką wspomnień i niesie za sobą
wieki tradycji, wszystkie wyszorowane ręce, które ugniatały ciasto
i ubijały białka, to, że eklerki sprzed trzydziestu lat w tej
małej cukierence na rogu wciąż smakują identycznie...
Mówię
o tym, bo „Zaproszenie na morderstwo” kojarzy mi się z pysznym,
najeżonym kawałkami ciasteczek blokiem czekoladowym. To sama
esencja klasycznego kryminału. Jedno ciało, kilkoro podejrzanych,
zamknięta przestrzeń, intryga, delikatne drżenie powietrza
wydychanego ze strachem przez wątłą, podejrzaną kobietę i
drżenie powietrza wciąganego ze świstem przez podejrzanego
postawnego, lekko siwego mężczyznę...
Tu
punktem wyjścia jest zamysł pewnej bogatej – do niedawna –
damy. Olivia Uriarte – trochę szalona, trochę zagubiona, wciąż
piękna, ale niestety już bez grosza. Ostatni z jej pięciu mężów,
z którym się rozwiodła, zostawił ją bez grosza, na rzecz nowej,
młodszej, choć na pewno pozbawionej tej klasy, którą prezentuje
Olivia, narzeczonej. Olivia dochodzi do wniosku, że bez pieniędzy
nie ma po co żyć na świecie. I przede wszystkim chce jak zawsze
postawić na swoim – chce mieć ostatnie zdanie, ostatni śpiew,
ostatnią wolę. Chce, jak zawsze, być górą. Poświęci nawet
swoje życie, żeby tego dokonać. Planuje więc wszystko w
najdrobniejszych szczegółach, w głowie układa kolorowe fragmenty
puzzli, uśmiecha się pod nosem i zaprasza na jacht byłego męża,
o wdzięcznej nazwie „Musujący cyjanek”, osiem osób. Każda z
tych osób opowiada najpierw o sobie w krótkich rozdziałach – tu
muszę uchylić kapelusza, pochylić czoło i paść do nóżek
Carmen Posadas – każdemu z bohaterów dała osobny głos, gwarę,
sposób mówienia, dobór słów i intonację. Czytałam te
rozdzialiki prawdziwie zafascynowana jej zdolnością wcielenia się
w tyle przeróżnych ról – jest siostra która zawsze była
gorsza, wzgardzony kochanek, który woli mężczyzn i jego
dziewczyna, kobieta, której Olivia ukradła męża sprzed ołtarza
oraz jej matka – wróżka i aktualny mąż, jest służący, z
którym kiedyś Olivia spędzała upojne chwile pod mokrymi od potu
prześcieradłami, a na końcu doktor, który w swoim życiu
wyświadczył Olivii niejedną przysługę, kochając ją do
samiutkiego końca i równie mocno będąc przez nią niekochanym.
Każdego zraniła, każdego upokorzyła, każdemu wbiła w dłoń
jakąś szpilkę, po której została blizna na resztę życia.
Oczywiście Olivia udaje, że przyjęcie jest zorganizowane na cześć
jej rozwodu. Ukrywa swoje bankructwo oraz wiele innych, istotnych
informacji. Po to, by doprowadzić do sensacyjnego finału – gdy
jacht wypłynie na wodę, z dziewięciu osób żywych wróci tylko
osiem... Olivia na pewno nie będzie już na lądzie oddychać.
Po
śmierci Olivii narrację przejmuje siostra – wybrana zresztą
przez ekscentryczną kobietę jeszcze za życia, do realizacji
swoistego planu – to ona ma odkryć, kto ją zabił. Mimo, że jej
śmierć wygląda na nieszczęśliwy wypadek.
W
słodyczach sprzed wieków jest jeden zgrzyt – gdy ktoś zaczyna
ingerować w recepturę – gdy na przykład zamiast budyniowego
kremu w eklerze, dostajemy krem o smaku mango – zgrzyta... Ale
czasem okazuje się tak dobre, że nie możemy uwierzyć w ten
zadziwiający smak. I tak jest w „Zaproszeniu na morderstwo” -
niby klasyczny kryminał w stylu Agaty Ch. Ale nie do końca. Jest
tam mnóstwo seksu, mnóstwo wyrzutów sumienia, mnóstwo władzy,
pieniędzy i podziemny światek, w którym królują geje i
biseksualiści. Są wyznania, których Agata chyba by się wstydziła
umieścić w swoich tomach. Jest cały smrodek ukrywanych tajemnic,
cały fetor pieniędzy, których ma się aż nadto.
Ale
dla mnie – to był dodatkowy smaczek – Posadas nie przesadziła,
wplotła to wszystko bardzo sprytnie w akcję, wygładziła,
doszlifowała i wywołała na końcu błysk zdziwienia i podziwu w
moich oczach. Zasmakowały mi eklery z mango. Bardzo.
[Książkę
otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA SA]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz