DZIEŃ 6 –
KSIĄŻKA, PRZY KTÓREJ PŁACZESZ
Częściej zdarza mi się płakać przy filmach, niż przy książkach.
Choć nie powiem, że książki mają zawsze suche kartki.
Natomiast książką, która jako pierwsza przyszła mi na myśl byłą
„Biały Bim, Czarne Ucho”.
Co będę pisała – wyłam na niej jako dziecko. Po latach kupiłam
sobie egzemplarz w antykwariacie. I wyłam jako dorosła.
Jeśli ktoś nie zna – to historia psa, którego właściciel
trafił do szpitala. Czworonoga przygarnia sąsiadka, ale pies
wyrusza w podróż, żeby odnaleźć swojego pana. Coś jak Lassie,
ale kończy się gorzej. Dużo gorzej. Rosyjsko bym rzekła....
Ach ci Rosjanie i ich zbolałe dusze!!!!!
(A
Bim ma nawet swój pomnik w rosyjskim miasteczku Woroneż!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz