J.K.JOHANSSON
„LAURA.
MIASTECZKO PALOKASKI 1”
(TŁ.
ANNA BUNCLER)
WYDAWNICTWO
LITERACKIE, KRAKÓW 2014
Był
kiedyś taki czas, że seriale wciągały mnie w siebie i nie
wypuszczały do ostatniego odcinka. Że potrafiłam przesiedzieć
całą noc, oglądając jeszcze tylko jedne, jedniutki odcinek. Dom
cały spał, a ja wgapiałam się w ekran migoczący i nie mogłam
przestać. To były czasy, gdy dopiero zaczęło nas nachodzić słowo
sezon i gdy między ludźmi krążyły całe sezony, a nie pojedyncze
odcinki. I nagle przestałam.
Przestałam,
bo stałam się zbyt niecierpliwa. Nie umiałam już spokojnie czekać
na kolejne odcinki – byłam zbyt zachłanna. Porzuciłam seriale na
rzecz filmów pełnometrażowych, a jeszcze lepiej na rzecz książek.
Okazuje
się jednak, że w tej dziedzinie też można niecierpliwie
przebierać nogami – wiedzieć zbyt mało, pożreć tom w ciągu
jednej nocy i stanąć przed drzwiami, do których się nie ma
klucza.
Tak
jest z „Laurą”. To pierwszy tom serii Miasteczko Palokaski. To
miasteczko tylko z pozoru spokojne – na powierzchni są piękne
widoki, malownicze krajobrazy i przyjacielska atmosfera. W środku
coś gnije i może na razie tego nie widać, ale zgnilizna zaczyna
się rozprzestrzeniać.
Mia
początkowo tego nie dostrzega. Jeszcze chwilę temu pracowała w
policji jako ekspert do spraw mediów społecznościowych. W praktyce
sprowadzało się to do wielogodzinnych sesji w Internecie. W końcu
uzależniła się od sieci i żeby się wydostać, musiała sobie
pazurami wydrapać drogę ucieczki – odeszła z policji i
zatrudniła się w rodzinnym miasteczku, w swoim dawnym liceum, jako
szkolny pedagog.
Pierwszego
dnia pracy, trochę niepewna zjawia się w pokoju nauczycielskim i
już w progu wyczuwa dziwną atmosferę. Okazuje się, że jedna z
dziewcząt, Laura, nie wróciła do domu po tradycyjnym świętowaniu
końca lata na plaży. Dno morza zostało już przeczesane – nie ma
śladu po dziewczynie. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział.
Trzeba czekać i wszyscy boją się skutków tego czekania.
Poza
tym Mia ze zdziwieniem odkrywa, że jej brat, który w tej samej
szkole piastuje stanowisko psychologa, nie całkiem prawdziwie
opowiada o swoich wakacjach. Nie zgadzają się daty, miejsca,
aktywności. Potem tajemnice się mnożą, pączkują i nagle Mia
jest jedyną osobą, która nie wątpi w swojego brata – nie
wiadomo tylko, czy ma ku temu podstawy.
Bardzo
szybko też znów przykleja się do sieci – chce tylko trochę
pomóc, sprawdzić tylko kilka skrawków informacji – już po
chwili robi się z tego regularne, choć nie do końca legalne
śledztwo – Mia podnosi pokrywę i w samym sercu miasteczka widzi
to gnicie – narkotyki, gwałty, brutalny seks…
W
pamięci zaś ma swoją siostrę Venlę, która kilkadziesiąt lat
temu zniknęła dokładnie tak samo, jak teraz Laura. Zdawało się,
że bez śladu…
„Laura”
to pierwszy tom serii „Miasteczko Palokaski” – Palokaski
ustawia się na mapie kulturalnej tuż przy „Miasteczku Twin
Peaks”. Pamiętam czas, gdy byłam małą dziewczynką i oglądałam
Twin Peaks w szparze w drzwiach, przerażona dziwnymi, mrocznymi
obrazami. Wydawało mi się, że to mój wiek nie pozwala mi
rozwikłać tajemnicy Laury Palmer, ale okazało się, że po wielu
latach wiem o niej niewiele więcej.
„Laura”
jest mniej mroczna, ale przez to bardziej przerażająca – jest
boleśnie realistyczna, pozbawiona psychodelicznej otoczki, ale
psychologicznie prawdopodobna, zdarza się tu i teraz i to czyni z
niej książkę, którą trzeba czytać w szparze w drzwiach, mimo
tego, że nie jest się już dzieckiem, jak wtedy, gdy oglądało się
Lyncha.
„Laura”
kończy się pytaniami – nie ma żadnej odpowiedzi. I stoję nad
tomem pierwszym i przeklinam w myślach proces wydawniczy – bo kto
zabił Laurę z Palokaski?
[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz