czwartek, 13 czerwca 2013

A MOŻE JESTEM PO PROSTU PESYMISTKĄ?

ROSANNA LEY
„DOM NA SYCYLII”
(TŁ.MAŁGORZATA HESKO-KOŁODZIŃSKA)
WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2013

Tess jest pół-Sycylijką. Jej matka urodziła się we Włoszech. Jednak prócz sosu pomidorowego, bakłażanów i słodkich cornetti nie ma w jej życiu nic włoskiego. Nie ma języka, nie ma wycieczek do rodzinnego domu. Jest włoska cisza, włoska pustka, włoska przepaść, nad którą się stoi i nie robi się kroku, żeby nie wpaść i nie złamać nogi. Odkąd Tess pamięta to był temat tabu. Co prawda nazywa swoją matkę Flavię mammą, a jej córka mówi na nią nonna, ale zawsze gdy chcą choć na milimetr uchylić wieko tej szkatuły, matka zatrzaskuje je z głuchym odgłosem. Włochy nie istnieją, Sycylia została wymazana z jej map.
Teraz jednak będzie musiała chwycić w dłoń maleńki, cienki rysik i nanieść włoski but z powrotem obok Francji i Szwajcarii. Co ważniejsze będzie musiała zajrzeć do tego szczególnego miejsca, jakim jest Sycylia. Tess bowiem otrzymała list, w którym tajemniczy Edward Westerman zapisuje jej w spadku Villę Sirena.
Kim jest darczyńca, którego imienia i nazwiska Tess nigdy nie słyszała?
Matka z trzaskiem przewraca garnkami, jest zamknięta jak zawsze na cztery spusty, ale jest też pewna, że Tess po prostu sprzeda willę, a ona będzie mogła zachować swoje zwykłe milczenie. Jednak warunkiem przyjęcia spadku jest to, aby Tess zobaczyła dom na własne oczy. Jeden z garnków wypada z dłoni Flavii – będzie musiała chyba otworzyć usta...
Zasiada do biurka, bierze w dłoń pióro i w czerwonym zeszycie postanawia napisać cała swoją miłość, całą gorycz, całą tajemnicę, która wyjadała ją od środka od kilkudziesięciu lat.
I po raz kolejny ktoś wyrusza w świat, żeby odnaleźć siebie. Po raz kolejny ktoś dostał spadek. Po raz kolejny jest to kobieta – na tyle młoda, by móc sobie ułożyć życie na nowo, ale mająca tyle lat, by w jej bagażu leżały liczne bilety w różne strony świata, gruby album ze zdjęciami, kilka nieudanych związków – w tym przypadku mąż, który jest poślubiony innej i facet, który nigdy jej mężem nie został. A na dokładkę dorastająca córka, która ma emocjonalne problemy, nie chce iść na studia, ale na siłę che stracić dziewictwo, bo boi się, że jest ostatnią, która jeszcze tego nie zrobiła. Po raz kolejny są Włochy. Tym razem jednak omijamy Toskanię – do tej pory to ona wabiła pisarzy, pseudopisarzy i gryzipiórków. Toskania – piękna i prosta, trochę krnąbrna, czasem naburmuszona, ale dająca się dość szybko oswoić. Tym razem to Sycylia – miejsce ze wszystkich powieści i filmów o mafii. Zimna, nawet w samej nazwie słychać chłód, choć jest tam morze, słońce, drinki z palemką, stare, piękne wille i kuchnia śródziemnomorska.
„Bakłażan był smukły, ciemny, a jednak opalizujący. Taki jest kolor Sycylii, pomyślała(...)” [s.262] – taki właśnie obraz tego miejsca chce nam pozostawić pod powiekami Ley – hipnotyzujący, choć niebezpieczny. Z jednej strony jest raj na ziemi, zatoka, w której woda mieni się wszystkimi odcieniami niebieskiego, jest targ, na którym można dostać najbardziej soczyste owoce, a w kawiarni diabelnie mocne espresso zagryzane słodyczą dolce. A z drugiej mafia, która wciąż jeszcze nazywana jest ośmiornicą, od macek, którymi oplata wyspę, są ludzie tak nieprzystępni, że zapominasz, jak się mówi po włosku „dzień dobry” i jest ich specyficzna honorowość, specyficzne podejście do życia. Sycylijczyk – który nigdy nie zapomina, a urazę, gdy jakaś zadra powstanie, chowają jeszcze dzieci jego wnuków.
Dodatkowo Ley chciała pokazać mentalność Włochów-domowników, swoisty matriarchato-patriarchat. To, że kobieta niesie na swych barkach cały dom, na ramionach niesie dzieci, żeby wypchnąć je w życie, a w dłoniach nieustannie miesza ciasto na domowy makaron, bo kupny nie jest tak dobry. Ale to mężczyzna, gdy już napełni brzuch, powie swojej córce, za kogo ma wyjść za mąż.
„'Tak się nie da żyć' (…) 'Ale Flavio, nie da się inaczej.'” [s.319] – rozmawiają dwie przyjaciółki. A potem jedna, Flavia, dostaje od losu szansę i ucieka w zimne ramiona Anglii. Żeby udowodnić.
Ale od makaronu sycylijska kobieta nie uwolni się nawet, gdy porzuca świat Sycylii, nawet, gdy staje się bardziej angielska od samej królowej – tak jest też w przypadku Flavii, która nie może przestać być Sycylijką, nie może upuścić sobie sycylijskiej krwi, a w jej miejsce przetoczyć sobie Anglię. Choć bardzo się stara, nigdy jej to nie wyjdzie.
Te aspekty książki – zresztą cała historia Flavii – były najbardziej zajmujące, były siłą tej powieści. Reszta była „jak zwykle” - czyjeś ciemne oczy, w których się ginie, jakaś wycieczka łódeczką do zapomnianej zatoki, kolacja w blasku świec, jakieś zakochania i konflikty, trochę banałów - „Tonęła. Tonęła, całkiem zatraciła się w burzy zmysłów, ale uwielbiała każdą cudowną sekundę bliskości Toma.” [s.334], trochę słońca, co przypieka skórę. Trochę też nowatorskich pomysłów, bo jest nurkowanie, jest jakiś skarb, który trzeba odnaleźć, są legendy, jest artysta, który tworzy mozaiki z kamieni wyłowionych z morza, jest w Anglii pozostawiona córka, która ma swoje problemy.
Ale ogólnie jak zawsze – zbyt łatwe zbiegi okoliczności, zbyt łatwo świat naprawia się sam. A może ja po prostu zazdroszczę? A może ja nie wierzę, że tyle osób dostaje tajemnicze spadki i dzięki nim układają sobie życie? A może ja też bym po prostu chciała pojechać i zobaczyć Włochy? A może ja po prostu jestem pesymistką? I wolę te książki, w których jest jakiś zawalony dom, w miejsce tych, w których ktoś właśnie przeprowadza remont?


[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego]

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się spodobała Twoja recenzja - idealnie oddałaś to, co dzieje się w książce, jednocześnie nie mówiąc zbyt wiele. Książka może nie powalająca, ale na lato idealna. I do tego jeszcze ta cudowna Sycylia... Ech...
    No i dużo optymizmu życzę ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za optymizm - dzięki wielkie!
      Za pochwałę - również!
      A książka - fakt, letnia bardzo, bo znów lato idzie i zaleje nas takimi historiami, pasującymi jak ulał do słońca. Takimi, które dobrze się czyta nad jeziorem, nad morzem i w górach. A potem można zapomnieć.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń