piątek, 23 marca 2012

SKRAWKI, WYCINKI, WYKRZYKNIKI [Z „PODDANYCH MICROSOFTU” D.COUPLANDA]

s.293/294
Postanowiliśmy, że musimy jakoś się rozerwać.
  Próbowaliśmy chodzić do kina(...), ale filmy w kinie trwają tak okropnie długo i nie da się ich szybciej przewinąć. Z kolei filmy na kasetach z wypożyczalni trwają okropnie długo nawet przy użyciu przycisku FFWD.
  Dopiero Karla przypadkowo odkryła nieprawdopodobny sposób oszczędzania czasu – zagraniczne filmy z podpisami! (…) Obejrzeliśmy jeden film japoński – i to ambitny (Dodes'ka-den' Kurosawy z 1980 roku) w niecałą godzinę. Wystarczy tylko przelecieć przez podpisy, szybciutko je przeczytać i przerzucić resztę. Aż strach, jak to świetnie działa.
  -Dlaczego nie dają podpisów do filmów po angielsku? (…) Filmy po angielsku z podpisami szłyby jak woda, bo teraz nikt nie ma na nic czasu.

s.23
W sumie całe szczęście, że jesteśmy ludźmi. My projektujemy arkusze kalkulacyjne, programy do malowania i edytory tekstu. Od razu wiadomo, na jakim jesteśmy etapie jako gatunek. Czymże jest poszukiwanie nowej, fascynującej aplikacji, jeśli nie poszukiwaniem ludzkiej tożsamości?

s.354
Złota myśl: cała pecetowska elektronika występuje w takich samych, szarawych obudowach a la Macintosh. Producent barwnika w tym odcieniu musi być naprawdę bogatym producentem barwników. Z kolei wszystko związane z telewizją jest czarne. Co będzie, kiedy wreszcie telewizja i pecety staną się jednym i tym samym?

s.166
A jak przyjdzie co do czego, interaktywne multimedia zastąpią nie literaturę, tylko sport.

s.200
-Co wy wygadujecie, dzieci? Nic z tego nie załapuję.
„Załapywać” to wcale nie takie stare powiedzenie, a już trąci myszką, jak apple'owski komputer Lisa. Język to taka technologia.

s.276
  Michael powiedział, że ludzie to jedyne zwierzęta, u których istnieje pojęcie pokolenia.
  -Niedźwiedzie, na przykład, w ogóle nie mają pokoleń. Mama miś i tata miś nie spodziewają się po swoich pociechach, że będą jadły inne jagody i zapadały w sen zimowy w innym rytmie. Wiara, że jutro jest inne niż dziś, to cecha szczególna naszego gatunku. 

s.67
Potem zacząłem myśleć o tych starych książkach, które miały takie wszechogarniające tytuły jak „Żywioły” czy „Ocean”, o tym, że zawarte w nich wiadomości właściwie się nie starzeją, a książki o komputerach starzeją się mniej więcej po minucie: „Większość komputerów osobistych posiada teraz urządzenie zwane twardym dyskiem, na których można zmieścić nawet do trzech podręczników akademickich”. 

zdjęcie stąd

4 komentarze:

  1. Interesujące cytaty. I te ciągłe nawiązania do Apple.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo o tym jest książka - o byciu częścią Microsoftu, Apple'a, albo innego koncernu, zamianą siebie na robota...

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie najbardziej zaskoczyła uwaga o zwierzętach. Ciekawe, czy jest prawdziwa? Czyli młode misie żyją tak samo jak stare misie, żyrafiątka widzą ten sam horyzont co żyrafy...? No o kurach nie ma co mówić, bo one mają krótkie życie i wnuków nie dożywają. Niby jasne, że konflikt pokoleń to ludzka sprawa, ale żeby następstwo generacji zwierzęcych sprowadzało się jedynie do materiału, z którego wykonany jest pled czy miska, to jednak niesamowicie niemożliwe.
    Kwestia języka-technologii: na szczęście baza zostaje. Zmienia się moda i żargon (młodzieżowy zwłaszcza). Mam na półce "Wypasiony słownik najmłodszej polszczyzny" (2003), dzieło historyczne.;) Nie przedawnione, bo miłe w lekturze.
    Kwestia filmowa: buraczana, oczywiście. Taki absurd oszczędzania czasu nie wiadomo na co. Oszczędzanie czasu jest z gruntu mylne. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ren - ja też bardzo długo się nad tym zastanawiałam (nad tymi pokoleniami...), nie mniej jednak nie mam tak posuniętej wiedzy o zwierzętach (a już na pewno nie popartej doświadczeniem i badaniami) - mogę sobie tylko spekulować i po swojemu tłumaczyć pewne sprawy. Musiałabym poszukać literatury na ten temat - nurtujące, prawda?
    A w kwestii filmowej - wiesz, w całej książce chodzi też o fakt, że ludzie w dzisiejszych (no i couplandowskich) czasach nie umieją naprawdę odpoczywać. Kiedyś ktoś mi zwrócił uwagę na to, że jak człowiek jedzie na przykład nad jezioro, to bierze grilla, aparat, piłkę, kostium kąpielowy i mnóstwo innych gadżetów. Nie potrafi po prostu BYĆ i cieszyć się tym, że jest nad jeziorem, że ma czas wolny od pracy, nie potrafi oddychać. Musi coś robić, czymś wypełniać godziny, bo nie umie być sam ze sobą i z innymi ludźmi. W "Poddanych..." chodzi o to, by rozrywkę skrócić do minimum, bo nie trzeba się wtedy długo wysilać na wymyślanie, można poddać się pracy,w której rytm jest stały i z góry narzucony - nie musisz nic kreować, możesz "odpocząć".
    Tak przynajmniej ja to widzę :-)

    Pozdrawiam cieplutko, choć za oknem wiatr...

    OdpowiedzUsuń