czwartek, 30 czerwca 2011

MAŁE I DUŻE


BODO KIRCHHOFF
„MAŁA GARBO”
(TŁ. ANNA TARASKA-PIETRZAK)
SŁOWO/ OBRAZ TERYTORIA, GDAŃSK 2011 

Na początku tej książki jest w magazynku dziesięć kul. Magazynek znajduje się w beretcie brygadier kaliber czterdzieści. A ta znajduje się w ręku człowieka. Zdeterminowanego. Zazdrosnego. Zakompleksionego. Załamanego. Zdezorientowanego. A nade wszystko człowieka, który ma ogromnego pecha – to jego pupilek, który się przyplątał, przewałęsał i jakoś nie chce odejść. Zwierzątko domowe, zupełnie różne od kota, który ma osiemnaście lat i który żyje tylko dzięki tabletkom, podawanym co rano przez człowieka wprost do pyszczka. Pech jest zdrowy mięsisty, dobrze odżywiony i uśmiechnięty. I pechowi zawsze wszystko się udaje. A człowiekowi nic. Bo ta beretta, kupiona od polskiego dentysty (!) miała służyć do pożegnania – człowiek chciał się pożegnać ze swoim życiem, powiedzieć do widzenia, może jakieś inne ostatnie słowo, miał wystrzelić w samego siebie, było mu już wszystko jedno, ale postanowił, że ostatnią jego rzeczą na ziemi będzie prezent. A prezent miał być dla żony/nieżony, która zawsze chciała popłynąć w rejs statkiem. Człowiek napadł na bank po to, by zdobyć dla niej pieniądze na tę wycieczkę – to był trochę prezent pożegnalny, trochę szyderczy uśmiech, bo żona odeszła, pozostawiając mu w głowie przeświadczenie, że jest nieudacznikiem. A tu tymczasem miały być fanfary, miało być uśmiechanie się z wyższością, może też człowiek potajemnie myślał, że żona wróci do niego, a pistolet utopią gdzieś w morzu, które będzie się przesuwało pod dnem statku wycieczkowego? Może… 
Ale wiadomo – pech był wraz z człowiekiem. Nie dość, że w banku nie było pieniędzy, to jeszcze pistolet, jak u Czechowa, sam wystrzelił, nabój odbił się od ściany bankomatu i trafił w oko starszej kobiety z bankowej kolejki. Nie dość, bo jeszcze w szale i zapamiętaniu uciekający człowiek porwał luksusowy samochód. Ale nie planował, że wraz z autem porwie trzynastoletnią gwiazdę filmową zwaną Małą i jej psa Lorcę – przybłędę uratowanego od śmierci. A wraz z dziewczyną porwie marzenie o koniu, niezrealizowany film, klasówkę z ułamków, rodziców, którzy nigdy nie mają czasu, Brata maniaka komputerowego, makijaż, pieniądze, pewność siebie i siebie niepewność. Bo to wszystko jest w głowie Małej. 
A w głowie człowieka jest również cała litania – jest praca, której nigdy nie dostał, ukochana kobieta, stary kot, ułamki które on umie, a ona nie, jest nawet fizyka i stare filmy. 
Książka obejmuje jedną noc, w której mężczyzna uczy się sensu życia, a dziewczynka uczy się wyrażać własne uczucia. Niby banalne, niby oklepane, ale napisane zupełnie inaczej. Trochę poetycko, a trochę prostacko. 
Ja czytając tę książkę wciąż miałam w głowie wielką białą limuzynę, stojącą na środku pustej, zimowej polany i kamerę, która wciąż podąża wokół niej – raz szybciej, raz wolniej. Trochę głosów dochodzących ze środka, jakieś podarte rajstopy i zachuchane gorącymi oddechami w zimowy dzień szyby samochodu. Kółko wydrapane przez poobgryzane paznokcie na środku jednego z nich. I przez to kółko możemy zaglądać. Ale wciąż jesteśmy na zewnątrz, poza światem, który utworzył się w limuzynie, jakby Mała i mężczyzna weszli nieświadomie w jakiś miękki kokon, w którym wszystko dzieje się inaczej, w innym czasie, wolniej, jakby przedzierali się do siebie przez watę, a ta wata ukrywała ich maleńki świat przed nami. Rozmawiają i to jest najważniejsze. Każde mówi po swojemu i o sobie, ale mam wrażenie, że podczas tej nocy każde z nich po raz pierwszy jest szczere. I to ich zadziwia, a nam każe się uśmiechnąć i polubić ich obydwoje ze wszystkimi słabościami, jakie niosą ich oczy, palce, włosy…
A im bliżej końca, im bliżej „oddania” Małej tym bardziej byłam niespokojna. Minuty mijały i im i mi coraz szybciej, a ja chciałam zatrzymać to mijanie, zamknąć książkę tuż przed końcem i uwięzić ich w tej limuzynie na zawsze. Ale nie zrobiłam tego. Mogę tylko powiedzieć, że dobrze, bardzo dobrze…

Moja ocena: 4,5/6

[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Słowo/Obraz Terytoria]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz