wtorek, 18 maja 2010

WYGÓROWANE AMBICJE…


SOPHIE HANNAH
„DRUGA POŁOWA ŻYJE DALEJ”
(TŁ. PIOTR KALIŃSKI)
G+J, WARSZAWA 2010 

Zacznę od tego, że chyba zbyt dużo spodziewałam się po tej książce. P. mówiła: „Nie mogę czytać nic innego po „Drugiej połowie”. Nic mi nie pasuje i nic mnie tak nie wciąga.”. M. mówiła, że czytała do późnych godzin nocnych, że połykała i niedowierzała. Pożyczyłam. Przeczytałam. Nie przeczę, że również do późnych godzin nocnych mi zeszło. 
Bo wszystko zaczyna się od tego, że dwójka zakochanych, młodych ludzi jedzie razem do Londynu na tragi sztuki. Tam Aidan proponuje Ruth swoisty rodzaj gry – skoro mają być ze sobą na poważnie, to powinni wyznać sobie to wszystko, co złego uczynili w swoim przeszłym życiu, odkryć siebie całkowicie, aby podarować się drugiej osobie w prezencie. Na zawsze. Ruth mówi tylko, że zrobiła coś bardzo, bardzo strasznego i niewybaczalnego dwóm osobom. Więcej nie jest w stanie powiedzieć, bo poczucie winy wobec tych osób pożera ją od środka. Nie jest gotowa, by mówić. Aidan zaś wyznaje, dość nieoczekiwanie, że dawno temu zabił kobietę. Podaje jeden istotny szczegół – imię i nazwisko kobiety. Okazuje się, że Ruth zna Mary i że Mary wcale nie umarła. Imię, rysopis, znamię na podbródku, wszystko się zgadza. Wszystko prócz tego, że on twierdzi, iż Mary nie żyje, a on, że widziała ją całkiem, całkiem niedawno…
Nie rozwikłałam zagadki. To prawda. Intryga jest tak zawiła, tak poskręcana, iż wydawało mi się w pewnym momencie, iż Sophie Hannah nie da rady rozplątać wszystkich tych węzłów i węzełków. Ale dała radę. W sumie sensownie i klarownie. W sumie dość nieoczekiwanie. W sumie całkiem zgrabnie. Ale nie zaparło mi tchu. Nie usiadłam z wrażenia, nie myślałam o tej książce jeszcze długo długo po tym, jak położyłam się nad ranem do łóżka. Powiem więcej. W pewnym momencie przy czytaniu tej prawie 500-stronicowej powieści powiedziałam sobie: „Hannah dawaj dawaj, bo ja już naprawdę chciałabym się położyć, mam jeszcze 100 stron do końca, a ty nawet nie zaczęłaś wyjaśniać.” Nużyło mnie mnożenie zagadek, mnożenie wątków i mydlenie oczu czytelnikowi. 
Najciekawszym wątkiem, najlepiej poprowadzonym, jest wątek Ruth – autorka potraktowała ją bardzo oryginalnie, dała jej mroczną, zawiłą przeszłość, losy dość niespodziewane. Nie wiem co prawda, czy poczucie winy, jakie czuje bohaterka wobec skrzywdzonych przez nią osób, jest psychologicznie uzasadnione… Trochę w to wątpię (przynajmniej z punktu widzenia biernego obserwatora), nie mniej jednak wydała mi się najciekawszą postacią w całej powieści. Aidan też dobry, trochę słabiej opowiedziana para policjantów, a najmniej mi się podobała, najmniej mnie przekonała Mary, która jest przecież kluczową postacią tej powieści. Jej działania wydały mi się jednak troszkę naciągane, nie do końca wiarygodne.
Więc oprócz tego, że bohaterowie mieli wygórowane ambicje, które doprowadziły do naprawdę zaskakującego zakończenia, to ja miałam zbyt wielkie oczekiwania i poszłam spać wcale nie myśląc o fabule i obudziłam się z chęcią, aby oddać książkę i wziąć zupełnie co innego.
 
Moja ocena: 4,5/6

3 komentarze:

  1. HANNAH ma specyficzny styl, czytałam "Przemów i przeżyj", podobało mi się, ale nie do końca wszystko grało, chociaż nie umiem sprecyzować dokładnie co... I też ją tak oceniłam - 4.5/6. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie Tucha, mam wrażenie, że to trochę zbyt misternie skonstruowana fabuła, że gdyby tylko wyciągnąć jeden malusieńki klocuszek...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja, tak jak Tucha, czytałam "Przemów i przeżyj" i choć przyznam, że było to wciągające czytadło to dość mocno irytował mnie styl pisarki i do tego ta cała niedorzeczność fabuły, która jest naprawdę durna. Chyba jednak wolę skandynawskie kryminały, choć nie przeczę, że po Hannah jeszcze może kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń