poniedziałek, 3 maja 2010

MOJA MAJÓWKA

1 maja (dzięki dla DOM., P. i Da. za świeże powietrze, widoki, spuchnięty język i cukinię)


2 maja (imbirówka z limonką i spritem, nowy winyl i trochę muzycznych uniesień)

3 maja (nie chcę wracać do rzeczywistości, bronię się nogami i rękami, udaję, piję herbatę, oglądam widok za oknem i chłonę słowa z czerwonej książki...)

8 komentarzy:

  1. A język dlaczego spuchnięty? Chyba nie przez cukinię?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie - jak to stwierdził mój Mąż - "nagadałaś się z P. tak, że chyba język ci spuchł!"
    A to tylko 6 godzin było ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. A herbata smakowa? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to przynajmniej dobrą majówkę miałaś :) ja ze względu na pogodę i inne sprawy odczułam te dni jak zwykły weekend. Oprócz tego że jeszcze dziś nie musiałam wracać na uczelnię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, bardzo dobry :-) Cukiniowo-malinowo-imbirowy. Pyszny! I z moim Mężusiem całe dnie, a to zawsze dla mnie ważne.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale fajny adapter... :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyszperany, wychuchany i wykochany przez mojego Męża - jego duma i pasja :-) Ja kupuję książki i filmy a On czarne płyty.

    OdpowiedzUsuń