piątek, 14 lutego 2014

NA WALENTYNKI O MIŁOŚCI BEZ GRANIC

SCOTT SPENCER
„MIŁOŚĆ BEZ KOŃCA”
(TŁ. JULITA WRONIAK-MIRKOWICZ)
MUZA SA, WARSZAWA 2014

Zwyczajny nastolatek. Zwyczajna nastolatka. David ma siedemnaście lat. Jade jest rok młodsza. Zwyczajna pierwsza randka, choć niezwyczajnie idą środkiem serca w Muzeum Techniki. Ona wchodzi w to serce i przestrzela je jak pociskiem. A on się zastanawia, czy będę mogli się pocałować. To, że Jade idzie przez ten model z taką pewnością, determinuje całe ich życie – wchodzi też w sam środek Davida, jego całe ciało podporządkowuje się dziewczynie i zaczyna oddychać tylko wtedy, gdy ona mu pozwala. Bez niej nie ma oddechu, bez niej nie ma dziania się.
Zaczyna się zwyczajnie, ale potem nic nie jest zwyczajne. Niezwyczajny jest żar, jaki między nimi tli się cały czas, niezwyczajne jego wybuchy, wtedy gdy nadchodzi noc. Niezwyczajna jest rodzina Jade – wyzwoleni rodzice w hippisowsko-konserwatywnej Ameryce, która walczy sama ze sobą. Niezwyczajne jest to, że siedemnastoletni chłopak wprowadza się do swojej dziewczyny za przyzwoleniem jej rodziny. I cichym przyzwoleniem swojej własnej. Niezwyczajne jest to, że dostają od nich ogromne małżeńskie łoże, które ma kółka i które jeździ po całym pokoju, gdy kochają się co noc. Cała reszta jest niezwyczajna. I jedynym zwyczajnym w tym wszystkim jest to, że zmęczona nagłą dorosłością, którą niesie za sobą takie uczucie, taka dojrzałość seksualna i taki brak lekkich nastoletnich miłostek Jade, prosi ojca, żeby stanął między nią a Davidem. Chłopak ma zakaz wstępu do ich domu przez miesiąc. Jade chce pobyć dzieckiem. Ale David czuje się odrzucony, nie umie zdefiniować siebie poza Jade, poza jej uczuciem, więc ucieka się do drastycznego sposobu, by na nowo zyskać klucz do drzwi Butterfieldów. Mogłoby się wydawać, że gdy w kimś płonie ogień, to nie ma na to rady. Że David nie jest winien. Że odurzony swoim uczuciem przestał myśleć. Ale to on podpala zapałkę i rzuca ją, jak zapalnik bomby, prosto w sam środek rodziny – podpala ich dom. Myśli, że w ten sposób zyska znów ich przychylność – chce uratować całą rodzinę, stać się bohaterem, dać im dowód, że bez niego ich świat jest niepełny. Nie przewiduje tylko, że odurzeni narkotykami nie będą wiedzieli, w którą stronę iść do drzwi. Nie przewiduje, że ogień rozprzestrzenia się tak szybko, szybciej niż on niesie pomoc...
Okładka i tytuł sugerują przesłodzony romans dla nastolatków – on kocha, ona nie, albo obydwoje kochają, ale rodzice nie zgadzają się na ich uczucie, albo nikt nie kocha, a potem kochają wszyscy. Nie spodziewałam się tego, co przeczytam, tego, że wyczerpana emocjonalnie tą książką nie będę potrafiła czytać jej bez przerw, że będę musiała wychodzić na dwór, żeby w ogóle móc oddychać, że będzie tak ciężka, tak smutna, tak drastyczna. David jest nie tylko zakochany – jest zaczadzony, jest chory na miłość. Scala się z Jade bez żadnej przestrzeni między ich ciałami. To miłość, która nie pozwala oddychać, choć na początku wciąż jeszcze mają zapasy powietrza i wydaje się, że wszystko jest tak, jak być powinno. Sam David z perspektywy czasu patrząc na związek z Jade mówi „(...) objawy bezgranicznej miłości są identyczne dziś, jak przed tysiącem lat, podczas gdy normalne życie zmieniło się w tym czasie tysiąc razy i na tysiąc sposobów. Co zatem jest bardziej prawdziwe?” [s.194]. Jemu chodzi o to, że ich miłość była wyjątkowa, niezwykła, wspaniała. Ja widzę w tym miłość, która z wierzchu lśni,a w środku gnije. Gdy się w nią wgryziesz, zatruwa cię i szybko tracisz oddech od wdychania jej oparów.
To mocno psychologiczna powieść, taka w której każdy bohater rozebrany jest na części pierwsze – tu głowa, tu noga, tu brzuch, a w środku, pod mikroskopem, każdemu bije serce. I każde z tych serce jest jakoś zranione – jedno, bo kocha za mało, inne, bo kocha za wiele.
To z całą pewnością nie jest romans – to jakieś studium uzależnienia od drugiego człowieka. I nie mówię tu tylko o Jade i Davidzie – mówię o całej misternej sieci, jaka jest utkana pomiędzy bohaterami – jaka matka zazdrości swojej córce seksu? jaki ojciec dzięki synowi odnajduje w sobie męskość?
Nic w tej książce nie jest łatwe, nic nie jest lekkie, każdy oddech Davida, Jade niesie za sobą ciężar, jaki trudno jest udźwignąć.
Zastanawiam się, jak film na podstawie „Miłości bez granic” pokaże ten ogień, który spala bohaterów. Niezwykle łatwo będzie pokazać płonący dom, niezwykle trudno postawić przy nim człowieka, który płonie od środka.


[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA SA]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz