piątek, 16 grudnia 2011

WYCIE WILKA SŁYCHAĆ W MIEŚCIE

GUNNAR STAALESEN
„ZIMNE SERCA”
(TŁ. AGATA BESZCZYŃSKA)
SŁOWO/OBRAZ TERYTORIA, GDAŃSK 2010 

Znów zaglądnęłam do Varga. Znów zapukałam do jego drzwi. Weszłam cicho do środka i obserwowałam. Tuż za mną weszła młoda dziewczyna. Trochę wyzywająca, a trochę przestraszona. Chce być pewna siebie, ale w jej drżącej dłoni niepewnie spoczywa klucz. To klucz do domu jej koleżanki. Dziewczyny nie widziały się od kilku dni. Teraz Hege przyszła do detektywa, żeby odnalazł zaginioną Maggi. 
Ale przecież nie ma jej dopiero od kilku dni… Przecież mogła gdzieś wyjechać, wyjść, nie mieć ochoty się odezwać, zapomnieć numeru telefonu koleżanki… 
Ale Hege nalega – to wyjątkowa sytuacja. Ona i Maggi mają pakt – codziennie dają sobie znać, że wszystko w porządku, że całe i zdrowe zasypiają w swoich własnych łóżkach. Tymczasem Maggi nie powiedziała sekretnego hasła od kilku dni. 
Varg dziwi się i próbuje oponować, ale Hege przerywa i mówi cała prawdę – są prostytutkami. Jeśli Maggi się nie odezwała to znaczy, że musiało się coś stać. 
Tu masz klucz do jej mieszkania. Zapłacę – tylko proszę, żebyś ją odnalazł.
Tak się zaczyna kolejna „przygoda” Varga.
A ja idę za nim, staję się jego cieniem. Stają się jego oczami. Gdy on obrywa cios w szczękę, mnie boli cała twarz. Gdy on zjada sałatkę, ja czuję się najedzona. Gdy jego przebiega dreszcz grozy, ja w środku płaczę.
To druga książka o Veumie, jaką czytałam. Jest inna, niż „Wokół śmierci”. Przede wszystkim dlatego, że Varg zmienił zawód – nie jest już pracownikiem opieki społecznej – został prywatnym detektywem, z lichą pensją, wielką pasją i niebagatelną odwagą. Dlatego jest inny, inaczej pracuje, inaczej chodzi, inaczej stawia kroki. Jest pewniejszy i mocniej nastawiony na cel. Ale łapie w sieci wszystko, co dotyczy Maggi – łapie jej rodzinę, jej zawód, jej miejsce zamieszkania, jej alfonsów, a od tego snuje kolejne nici – jak pająk łączy małe kawałki w wielką sieć, w której zamyka zbrodnię. Jeśli jest alfons, to są pieniądze. Jeśli pieniądze to narkotyki. A jeśli narkotyki to zbrodnia. Szuka dziewczyny, ale po drodze odnajduje wiele ran zadanych rykoszetem. Boli nie tylko młodą prostytutkę – boli jej brata, jej siostrę, jej rudowłosą koleżankę z ulicy. Varg wkracza w ten świat prawdziwie wilczo. Mocno, z nosem przy ziemi, bez lęku i pewnie. Chce zagryźć wszystkich tych, którzy mają w rękach niebezpieczne narzędzia. Wyje do księżyca nad ofiarami i nie jest w stanie pogodzić się z niesprawiedliwością, choć tyle już widział jej na świecie.
Wątki w tej książce zaplatają się w gruby warkocz. Myślałam, że nie będzie żadnego wzoru, że gdzieś po drodze zagubiło się wszystko, że Staalesen zapomni co nieco dopowiedzieć. Nie zapomniał, a do tego zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się takiego rozwiązania, podejrzewałam kogo innego i o co innego.
Dobrze mi się szło za Vargiem. Lubię go, choć nie wiem o nim zbyt wiele. Nadal się trochę ukrywa, nadal jest oszczędny w słowach, ale przypadło mi do gustu jego ironiczne i uszczypliwe poczucie humoru. A skoro mogę się z nim śmiać, to mogłabym z nim iść na piwo. Albo na coś mocniejszego. Bo jak dowiedziałam się od tłumaczki (i tu cytat)„Varg pija piwo z browaru Hansa, ale przede wszystkim ma swoją ulubioną markę mocniejszego trunku: Løiten Linie Aquavit”. Zatem Twoje zdrowie Varg…

[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Słowo/Obraz Terytoria]

1 komentarz: