czwartek, 22 grudnia 2011

NIEDZIELE Z MOWĄ ZACZAROWANĄ. BONUS TRACK

Nie ma niedzieli. 
Ale będzie poezja. 
Bo dzień jest wyjątkowy.
Dziś 10 rocznica śmierci Grzegorza Ciechowskiego. Dziesięć lat go nie ma, a ja patrzę na to ze zdumieniem. Bo pamiętam, jak otwierałam kartony z bombkami, gdy usłyszałam, że już nie jest... Na palcach obliczałam ile miał lat, gdy umarł. Zachłysnęłam się zdziwieniem i miałam ogromne oczy. Przerażone. I słuchałam potem w telewizji piosenek puszczanych częściej niż zwykle. Nie lubię tego. Tego doceniania tuż po śmierci. Tego doceniania na chwilę. Pośmiertnie przyznany order. Cała uwaga skupiona na… A przecież dobre teksty pisał za życia. Teraz, gdy nie ma już ciała, nie może utrzymać w dłoni pióra. Pewnie poniekąd wpiszę się w to moje nie-lubienie. Ale piszę o Ciechowskim z punktu widzenia słuchaczki, która znała go zanim umarł. Która nie kupiła jego płyty dwa dni po śmierci mówiąc „Bo teraz będą drogie” (tak ostatnio usłyszałam o płycie Villas). 
10 lat traktuję jako pretekst. A ‘Bonus track’ jako znicz. Taki, który zapalam dla niego, mówiąc, że cenię go nadal jako artystę. Że nadal ciarki mi chodzą po plecach, gdy pyta „Gdzie wszyscy moi przyjaciele?”. I że zawsze, gdy słyszę „Najpierw Ty, długo, długo nic, tylko Ty – dla Ciebie piszę” – to wcale nie śpiewam tych wersów do mamony, a do Męża. I że większość tekstów na mojej ulubionej płycie Kasi Groniec „Mężczyźni” jest jego - i tak samo ukochany mój utwór Fiolki „Komu ja”…
I jeszcze, jako powód, żeby napisać o moim ulubionym wierszu. Bo może ktoś nie wie, że Ciechowski wydał tomik wierszy. 

Acha, moja szkolna przyjaciółka, kupiła tomik dla swojego chłopaka M.K. Szłyśmy do szkoły, było ciepło. Po drodze czytałyśmy wiersze z tomiku. Komentowałyśmy. Pełne wzburzenia i momentami oszalałe z zachwytu. To M.K. – wielki fan Obywatela GC – uświadomił nam istnienie „Wokół niej”. Nagle ten wiersz. I cisza w nas zapadła, bo do jego zrozumienia trzeba znać angielskiego ciut, ciut… A my nie bardzo wiedziałyśmy, co znaczy tytuł. Zachwycone treścią nie do końca znajdowałyśmy sens. Konsternacja. I wtedy, gdy w słońcu zbiegałyśmy w dół ulicą Norwida, Achę napadło olśnienie – Remote Control to pilot – taki od telewizora na przykład…
Tym wierszem przygotowuję się na Boże Narodzenie. Tym wierszem też wierzę, że – będzie banał! – Grzegorz jest w lepszym świecie. Tym wierszem uśmiecham się i chcę zdmuchiwać dmuchawce, mimo, że już nie będą na powrót kuliste. Tym wierszem wiem, że jestem mała. I że chyba ktoś jednak stworzył ogień. Że Coś jest, a o tym, Co jest można pomyśleć nad brzegiem morza. Tym wierszem zachwycam się – bo jak wielką siłę ma odwrócenie wszystkiego co istnieje i dociekanie początku. Bo „porody do podniecenia” to taka chwila olśnienia, że zapiera dech. Tym wierszem mogę się modlić, w chwilach, gdy potrzebna jest modlitwa. Każdy może – nieważne, czy wierzy. 
Tym wierszem mówię GC „dobranoc”, bo przecież nie powiem „spoczywaj w pokoju”… 

 REMOTE CONTROL
mój oddech zburzył
konstrukcję dmuchawca
nie odbudował go
mój wdech
ON cofa
pożary do zapałki
porody do podniecenia
zabójstwa do rusznikarza
w Jego dłoni
spoczywa pilot
wszechrzeczy


obrazek stąd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz