czwartek, 5 maja 2011

WŁÓCZYKIJKA PIERWSZA

Powoli wracam do siebie i świata. Zaczynam wyglądać przez okno Internetu, zaczynam przecierać szyby i mam ochotę znów pisać. Jest jedna książka, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie, a o której nie powiedziałam dotychczas, mimo, że rozstałam się z nią już jakiś czas temu.

Akcja Włóczykijka zainteresowała mnie od razu. Czytam dużo mniej literatury polskiej i trochę omijam ją bokiem. Jest we mnie jakieś przeświadczenie, że Polacy, aby pisać książki muszą używać brzydkich słów, albo tematów kontrowersyjnych. Że zawsze muszą coś udowadniać. Zawsze muszą przy pisaniu napinać wszystkie mięśnie, tak, że gdy zamykam książkę czuję się jakbym spędziła pięć godzin na siłowni. Staram się zmieniać swoje widzenie. Staram się dawać szansę rodzimej literaturze, nie uprzedzać się. Coraz mocniej wierzę, że mamy dobrą literaturę polską. Jest choćby:

JAN ANTONI HOMA
„KRĘGI ALBO KOLEJNOSĆ ZDARZEŃ”
WYDAWNICTWO SOL, GRÓJEC 2011 

CZASAMI TRAFIA SIĘ TAKA KSIĄŻKA, PRZEZ KTÓRĄ NIE MOŻNA SPAĆ W NOCY

Kosmiczna – obejmuje cały świat. W mikrokosmosie Zabijan Krochmalnych widzę każdą cząstkę świata.
Radosna, pełna wiary w człowieka, mimo tego, że jest zły, ze swej natury.
Nie zawiodłam siĘ. Kusiła mnie ta książka przede wszystkim dlatego, że przeczytałam o fantastycznych postaciach, które się w niej pojawiają.
Galeria sięga od metodycznej, poukładanej dyrektor szkoły, poprzez trochę zwariowanego nauczyciela języka polskiego, wierzącego w misję dobrej, czystej polszczyzny, przez Wiosło – filozofa/dziennikarza, indiańską dziewczynkę z autyzmem, po niemowę – najpiękniejszą kobietę w wiosce.
Irytująca swoim rozwlekłym, zbyt muzycznym językiem, inkrustowanym dekoracyjnymi znaczeniami, ozdobnikami pseudofilozoficznych wywodów i przepychem znaczeniowym.
Ale 
Lekka, pełna ulotności i piękna, zaczarowana, magiczna taką magicznością, która jest obok nas i która wypływa z człowieka. 
Bałam się bardzo tej książki – gdy rozpakowałam ją z koperty, na okładce rzuciło mi się w oczy nazwisko Coelho.
O ile „Alchemik”, czytany bardzo dawno temu, zrobił na mnie wrażenie, o tyle wszystkie kolejne książki coraz większym okazywały się banałem. Próba powrotu do „Alchemika” za jakiś czas też się nie powiodła. Ja dorastałam – mentalnie, czytelniczo, fizycznie - a Coelho wciąż był w tym samy miejscu. Dlatego po plecach przebiegł mi dreszcz strachu. Czy dam radę tej grubej polskiej knidze, autora, z którym nie miałam dotąd przyjemności, a który na wstępie został przyrównany do twórcy banalogizmów?
Kręgi… jednak to zupełnie inna bajka!
Opowiadają człowieka, ale opowiadają go mądrze. 
Lepiej niż pan C., bo odważniej, prawdziwiej, mniej papierowo. Wszystkie postaci z „Kręgów..” są żywe, gdy je czyta mam wrażenie, że mogę włożyć dłoń do środka i dotknąć czyjejś ręki. 
Ewentualnie, w przypadku niektórych z nich, od razu samego serca!
Jasne, że są dość nieprawdopodobne, że są zupełnie nie przystające do tego świata, że – dlatego mieszkają w Zabijanach Krochmalnych i dlatego tam mogą być wszystkim tym, czym dzisiejszy człowiek być nie chce, bo mu to nie na rękę.
Nie mniej jednak „Kręgi…”, pod płaszczykiem bajki i metafory ukrywają prawdziwych ludzi – Ciebie, mnie, pana z bloku obok. Wiem, że ciężko tak spojrzeć na siebie do samych trzewi, że ciężko przyznać, że nie jesteśmy doskonali. Bo oprócz tego, że „Kręgi…” opowiadają trochę dobroci Człowieka, to opowiadają też jego nieporadność.
Opowiadają też jego 
słaboŚ
Ć.
Zazdrość, pretendowanie do miana pana świata, wyrachowanie, okrucieństwo, nie poszanowanie życia, które jest trochę mniejsze, biega na czterech nogach i nie patrzy w gwiazdy tylko w oczy swego pana. 
Dają jednak nadzieję, na uleczenie Człowieka, jako przedstawiciela rasy. 
A to dlatego, że Człowiek jest okrutny, bo nie myśli, bo się zapętlił w złości, w zabijaniu, w znieczuleniu. 
Radą na ludzkie zamknięte oczy jest dobre otwarte serce, jest mały chłopiec, który jako jedyny wierzy w porządek świata i jeszcze ważna jest jedna mała dziewczynka, która mówi zielonymi kamieniami i dziennikarz, który skończył filozofię oraz jego najlepszy przyjaciel, z którym może przerzucać się cytatami z Biblii.
Zaskoczyła mnie więc ta książka. Zmusiła do myślenia, do rozdrapywania ran, do budzenia się w nocy i czytania jeszcze raz któregoś z fragmentów. I jeszcze raz. 
Emanuje przemyśleniem i zakochaniem w ludzkim losie, w przypadku, którego nie ma i w przeświadczeniu, że całe ludzkie życie jest pełne znacze
Ń.

Moja ocena: 5/6

4 komentarze:

  1. Ja jestem w połowie. I utknęłam. Na pewno jeszcze do niej wrócę w bliskim czasie, bo zawsze kończe książki ;) Mam inne pytanie: dotarła do Ciebie książka majówkowa? Bo zaczynam się martwić. Wysłałam poleconym jeszcze przed świętami. Niby powinna być niespodzianka, ale wolę wiedzieć czy mam iść ze skargę na pocztę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Edith, polecone (zwykłe) lubią ostatnio iść nawet miesiąc. Wiem, bo sporo wysyląm. Poczta dramatycznie się popsula.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja polecam Tobie książki Marcina Pilisa, szczególnie dwie ostatnie...nie zawiedziesz się...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. zaintrygowałaś mnie. Bardzo fajny sposób napisania recenzji :)

    OdpowiedzUsuń