środa, 23 lipca 2014

W KAŻDEJ SZAFIE/W KAŻDEJ KOBIECIE

KAREN KARBO
„KSIĘGA STYLU COCO CHANEL. JAK STAĆ SIĘ ELEGANCKĄ KOBIETĄ Z KLASĄ”
(TŁ. JOANNA DZIUBIŃSKA)
WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2014

Nigdy nie miałam romansu z modą. Zawsze lubiłam szerokie swetry, w których mogłam ukryć się ja i pół miasta razem ze mną, przytulne, rozciągnięte koszulki, ulubione dżinsy, które wkładałam zaraz po wyjęciu z pralki, czasem jeszcze lekko wilgotne – żadne inne nie leżały tak dobrze... W swoim życiu przeszłam fazę czarną i fazę zieloną – kiedy farbowałam wszystkie ciuchy (co do jednego) w wielkim garze. Kiedy dorosłam, w mojej szafie pojawiło się kilka bardziej obcisłych ubrań, nawet jakaś marynarka, buty na obcasie. I choć nadal najlepiej czuję się w szarawarach i zwykłej koszulce na ramiączkach, to moja szafa przypomina choć trochę szafę kobiety. Przede wszystkim za sprawą małej czarnej...
Od Coco Chanel kobiety dostały w prezencie, oprócz słynnej sukienki w kolorze węgla, sukienki z obniżoną talią, kieszenie, sportowe ubrania czyli wielką wygodę, ale też Channel No.5, sztuczną biżuterię i inne dodatki. Zaczynała od kapeluszy – w czasach, gdy przesłaniały kobietom cały świat i widok spod ich ronda, ona odsłoniła kobietom oczy, zdjęła z ich głów ciężar i podarowała malutkie, zgrabniutkie kapelusiki. Podczas gdy kobiety dopiero zdejmowały gorsety i szukały jakiegoś zamiennika, ona pozwoliła im zakładać spodnie, bryczesy i rozpinane swetry. Żeby im było wygodnie. Nie pozwalała ubierać się bez stylu i smaku, ale nawet w stylu i smaku szukała wygody.
Zaczynała od nizin społecznych, a wylądowała na samym szczycie – z mnóstwem pieniędzy i nieprzemijającą sławą, która goni ją nawet zza grobu. Karen Kabro analizuje fenomen Coco. Jej książka nie jest typową biografią – owszem, pisze, że „Coco urodziła się..., zmarła..., pomiędzy kochała..., pomiędzy szyła..”. Pisze o jej mężczyznach, o pieniądzach, o sławie i o rozrastającym się imperium, pisze o brylantach i koniach czystej krwi, o rezydencjach i pałacach i o przytułku, z którego Coco wyszła. Ale pisze to wszystko, badając wpływ Coco na kobiety, to, jak jej postać doprowadziła do tego, że kobieta może założyć dresy, a mimo to wyglądać dobrze, jak to się dzieje, że wciąż chcemy pachnieć „piątką” i czy to w ogóle możliwe, żeby Coco nigdy nie było.
To też trochę poradnik – jak rozpoznać w sobie Coco Chanel – bo jest w każdej kobiecie, czasem tylko ukryta i trzeba by było ze swoją wewnętrzną Chanel trochę pogadać, żeby przestała się wstydzić i wyszła na światło dzienne.
Chanel zaczynała w czasach, gdy „modne kobiety spędzały większość czasu, namiętnie zmieniając suknie. Istniały stroje odpowiednie na różne okazje: śniadanie, spacer w parku, wyjście do krawcowej, herbatę, składanie wizyt (...)” [s.25] W dzisiejszych czasach, większość kobiet w ciągu dnia przebiera się dwa razy – raz rano, z piżamy w strój wyjściowy, raz wieczorem, ze stroju wyjściowego w piżamę. Owszem, w każdej niemal szafie wisi mała czarna, ale czeka na jakieś imieniny, rocznicę ślubu czy wieczorne wyjście z koleżankami. Coco pewnie nie mogłaby żyć w takich czasach. Albo musiałaby je zrewolucjonizować.


[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego]

1 komentarz:

  1. Lubię ubierać się wygodnie, a to oznacza najczęściej spodnie plus coś na górę, co nie krępuje ruchów. Obcasy, makijaż, biżuteria? Nieee, to nie dla mnie. Mimo, że marzę o tym, aby swobodnie chodzić w sukienkach ;) Przydałaby mi się taka prywatna Coco, która być może zrewolucjonizowałaby mój styl ;)

    OdpowiedzUsuń