Dodaj napis |
ANJA SNELLMAN
„BOGOWIE NA BALKONIE”
(TŁ.SEBASTIAN
MUSIELAK)
ŚWIAT KSIĄŻKI,
WARSZAWA 2013
Po „Bogów na
balkonie” sięgnęłam ze względu na nazwisko autorki. Ciągle
jeszcze mam w głowie obrazy z jej książki „Dziewczynki ze świata
maskotek”. Czytałam ją z zamkniętymi oczami. Czytałam ją z
głową pod kocem. Czytałam ją odwracając się do niej plecami.
Była mocna, donośna, wrzeszczała mi wprost do ucha, ale pisana tak
pięknie, że nie mogłam się od niej oderwać. Tego samego
spodziewałam się po „Bogach...”
I tu też, prawy
sierpowy, a potem ciężki nokaut. Leżę na podłodze i nie umiem
wstać, bo tak mocno ta książka mnie uderzyła – zmiażdżyła
moje poczucie, że na tym świecie nie ma już mikroskopijnych ale
wysokich wież, na których zamyka się księżniczki. Bez klucza i
bez wyjścia.
Są.
Taką księżniczką
jest Anyżka – Somalijka, która wraz z rodziną przeprowadziła
się do Finlandii. Razem z nimi przeprowadził się Allah. I dywaniki
do modłów, hidżaby, poglądy, wycinanie łechtaczek i nadzór nad
kobietami. Anyżka dusi się w tym świecie i nie ma jak z niego
uciec – istnieje tylko balkon, na którym wieczorami łyka
powietrze na cały następny dzień. I tajemnicza skrytka w piwnicy,
w której chowa spodnie, krótkie bluzki, błyszczyk i kilka
czasopism znalezionych na śmietniku. I pamiętniki, w których
wypisuje listy do swojej idolki Madonny, o tym, że chciałaby być
jej córką, żeby Madonna ją adoptowała, bo „Ostatnio Alla H. i
ja mamy ciche dni. To taki sztywniak, że nie masz pojęcia. Między
nami zupełnie nie ma chemii.” [s.68]
Dziewczyna rośnie,
dojrzewa, rozkwita, a jej ojciec chciałaby, żeby wciąż pozostała
pąkiem, tłamsi ją, wsadza jej ogromne serce w puszkę mieszkania,
zasuwa zasłony i nie pozwala światłu zaglądać w okna. Anyżka
prowadzi wojnę podjazdową – ucieka w szkołę, w genialne wyniki
w nauce, w dziwne i tajne przyjaźnie, które ukrywa przed
domownikami. I w końcu się zakochuje. Przez przypadek ma okazję
uczestniczyć w wykładzie drugiego swojego życiowego idola – Ala
Gore'a. Tam jej oczy łowią Syna Morza Martwego. Nadaje mu w myślach
takie imię, bo chłopak proponuje, żeby każdy student
przyjeżdżający z Izraela wziął ze sobą butelkę słodkiej wody
– wtedy udałoby się może uratować Morze Martwe od zagłady...
„Właśnie o takim skrzyżowaniu chłopaka z leśnym ludkiem Anyżka
potajemnie, superpotajmenie marzyła (...)” [s.32] Od tej chwili
jego sweter z biegającymi po nim lisami i dredy na głowie opanowują
sny Anyżki – musi go poznać, choćby za cenę swojego życia –
tak bardzo pustego bez miłości, przyjaźni, krótki spódniczek i
możliwości buntu. Życie podporządkowane braciom odbierającym ją
spod szkoły i eskortującym do domu. Życie podporządkowane
mężczyźnie, który pochwala ukamienowanie uczennic, które
uciekając z pożaru szkoły niedokładnie okryły głowy chustami...
Po drugiej stronie
balkonu, tam na dole, stoi kobieta z bliznami na twarzy. Blizn nie
widać, bo przykrywa je chętnie burką. Spod zwojów materiału nie
wystaje żadna część ciała, no może palce, które trzymają
papierosa. Papieros żarzy się w noc i rozświetla oczy dziewczyny –
pełne nienawiści do świata, do rodziny, do ludzi, pełne miłości
do Allaha. To lustrzane odbicie Anyżki – Alla-Zahra, która
urodziła się w Finlandii, ma matkę, pisującą skandaliczne książki
o swoich związkach seksualnych, życie, w którym brakowało zawsze
nakazów i zakazów. To dziewczyna, która dobrowolnie zawinęła się
w materiał, żeby się ukryć i oddać Allahowi. Żeby zawęzić
swój świat do modlitwy, do wyrzekania się, do zapominania.
Przeżyła dużo bólu i wini za niego świat i ludzi. Ona, w
przeciwieństwie do Anyżki, wolałaby, żeby słońce nie świeciło
w jej okna. Organizuje ruch dzięki któremu młodzież ma zrozumieć
znaczenie Allaha w życiu, odrzucić doczesny świat, swoją
cielesność i swoje myślenie, na rzecz podporządkowania i modłów.
Ten kij łączy
Allę-Zahrę i Anyżkę, które stoją na dwóch jego końcach –
jest bardzo cienki i łatwo go złamać – łatwo też skaleczyć
się o jego odłamki.
Tak działa pisanie
Snellman – uderza mocno tym połamanym kijem w czytelnika – żeby
bolało, żeby się obudził, żeby spojrzał na świat inaczej, żeby
otworzył oczy szerzej i zastanowił się, jak ma na imię sąsiad,
czy staruszka z bloku obok nie potrzebuje pomocy i czy na pewno świat
wciąż obraca się w dobrą stronę...
Gdy zobaczyłam książkę
w zapowiedziach jakiś rok temu, jej tytuł brzmiał „Balkonowe
nogi” - obydwa są genialne, obydwa obrazują treść tej książki
– balkon, to jedyne miejsce w domu Anyżki, gdzie jest choć trochę
wolności. Gdzie mogą usiąść wszyscy bogowie świata i
porozmawiać, podać sobie ręce i wyjaśnić wątpliwości. I to na
balkonie, w tej mikroskopijnej przestrzeni bez hidżabu, Anyżka w
końcu traci swoje nogi – narzędzie ucieczki, narzędzie
normalności, narzędzie dzięki któremu nawet pod okryciem może
pozostać kobietą – wystarczy, że założy stukające o podłogę
buty do flamenco.
Można różnie
interpretować zakończenie – kto wygrał, a kto przegrał. Ja
skłaniam się ku puencie, że każde ekstremum niesie za sobą
ofiary, każda ślepa wiara sprawia, że kiedyś w końcu wpadniemy w
dziurę, której na ślepo nie mogliśmy zobaczyć. Że każde uszy
głuche na porozumienie mogą przegapić jakieś ważne i piękne
słowa, jakieś „kocham cię” albo „jesteś dla mnie ważny”...
Mnie też mocno zmiażdżyła ta książka. Cały czas siedzi mi w głowie, cały czas dumam nad zakończeniem i nad tym, jak niezrozumiale skonstruowany jest ten świat.
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam tę Anyżkę i podoba mi się Twoja analogia do księżniczki w wieży - bardzo trafne.
PS. Wspominasz o Norwegii, ale to Finlandia była :)
Ha :-( Masz rację, coś mi wybitnie nie pasowało z tą Norwegią, ale sobie ubzdurałam ;-)
UsuńA książka faktycznie nie daje o sobie zapomnieć - ja ja przeczytałam już jakieś dwa tygodnie temu, ale nie umiałem o niej napisać, zbierałam się, zbierałam i nie wiedziałam jak. Ale ciągle na karteczkach zapisywałam jakieś myśli, które mi przychodziły do głowy w związku z nią... Jakieś strzępy rozważań.
Snellman umie dać po głowie, umie tak skonstruować fabułę, żebyś się zastanawiała nad tym, że jakiś bóg tam w niebie dopasowuje nas jak wielkie puzzle i nie zawsze wychodzi z tego słodki obrazek...
Pozdrawiam!