NINO HARATISCHWILI
„MÓJ ŁAGODNY BLIŹNIAK”
(TŁ. MAŁGORZATA BOCHWIC-IVANOVSKA)
MUZA SA, WARSZAWA 2013
„Moja miłość do niego była jak
rzadkie, cenne wino, którego człowiek nie chce otwierać, lecz
chowa butelkę gdzieś głęboko, ciesząc się, że kiedyś go
posmakuje. Potem zaś ciągle odkłada to na później, oszczędza
trunek na wyjątkową okazję. Ona jednak nigdy nie nadchodzi, gdyż
żadna okazja nie wydaje się wystarczająco dobra, by go skosztować.
Człowiek trzyma to wino i trzyma, aż któregoś dnia z jakiegoś
błahego powodu butelka się rozbija, a ona rozlewa się na podłogę.
I nieodwołalnie znika. Zostaje tylko mieszanina żalu, smutku,
nieokreślonej tęsknoty za czymś utraconym i nadziei, że kiedyś
znów gdzieś odnajdziemy dokładnie takie samo wino i natychmiast
wychylimy je jednym haustem.” [s.54]
Całe życie Stelli dzieli się na Ivo
i bezIvo. Całe życie Stelli to taniec, który tańczy dla niego –
gdy on patrzy i gdy nie patrzy. Są przybranym rodzeństwem – to
ciąg zdarzeń i dziwności sprawił, że się ze sobą spotkali, że
ojciec Stelli adoptował chłopca, nie będąc jego ojcem, a jedynie
złudzeniem ojca. Wyciąga rękę do małego chłopca, którego matka
nie żyje. A Stella staje się jego tłumaczem. Tłumaczy jego myśli,
gesty, oddechy całemu światu. Tłumaczy, bo Ivo przestaje mówić.
Zamyka się w swoim świecie i tylko Stelli pozwala przekraczać
niewidzialną granicę, którą Ivo stworzył, żeby świat go już
nie kąsał. Gdy Ivo kaleczy sobie kolano, to Stella płacze, bo on
„przecież nie może się poskarżyć, bo nie ma głosu, i ona robi
to za niego, żeby rana szybciej się zagoiła.”[s.143] Dorastają
razem, połączeni czymś, czego nie ogarnia rozum, co tylko się
czuje. A potem to rośnie i któregoś dnia Stella stwierdza, że
jest już tak duże, że nie mieści się w niej, że musi pokazać,
powiedzieć, wypuścić to z siebie, podzielić, obarczyć połową
Ivo, żeby unieść to uczucie. Zostaje odrzucona i na wiele lat
rozstają się ze sobą. Ale wracają do siebie raz za razem, coraz
mocniej, coraz ciaśniej ze sobą spleceni - jedno niszczy drugie,
wydzierają sobie własne ciała po kawałku. W końcu Stella mówi
dość i ucieka – ma nadzieję na zawsze – od Ivo. Przecina
łączące ich więzy i prosi, żeby chłopak już nigdy nie pojawiał
się w jej życiu.
Układa sobie wszystko na półeczkach
swojego świata. Tu syn, tu mąż, tu dom, tu barek z wyborem
alkoholi. Zdejmuje z siebie dawną skórę, wiesza na wieszaku na
strychu i żyje sobą teraźniejszą. Do czasu aż Ivo znowu, po
siedmiu latach, staje w jej drzwiach i Stella czuje, że jest naga,
bez swojej skóry. Że nigdy do końca trucizna Ivo nie opuściła
jej ciała.
To jest książka-wstrząs. Głęboko,
mocno wchodzi w człowieka i daje mu do myślenia – o życiu, o
miłości, o sensie budzenia się rano i zasypiania wieczorem, o tym,
przy czyim boku kładziesz się w łóżku, o tym, jak jeden człowiek
może tłamsić drugiego, choć kocha go całym ciałem, duszą,
każdą cząstką swojego istnienia.
W tę powieść nie wchodzi się
delikatnie i łatwo, jak w chmurę. To przedzieranie się przez
ciężki, zbrylony śnieg. Przejdziesz na drugą stronę, ale będzie
bolało. I będziesz czuć wyczerpanie w całym organizmie, gdy
przeczytasz ostatnią stronę.
A mimo to trzeba pożerać kartkę za
kartką, bo jest jak uzależnienie, jak hipnoza. Nie mogłam się od
niej oderwać, musiałam brnąć, musiałam oczyma zmęczonymi od
całego dnia do świtu prawie czytać tę książkę i raz po raz
sprawdzać, czy Ivo wciąż ma takie same oczy, czy Stella
wytrzeźwieje, czy wybierze dziecko i męża, czy rzuci się znowu w
jakieś zapomnienie i niebyt, w ten ból, w którego zadawaniu jej
brat jest takim mistrzem. Wyszłam z tej książki pokancerowana,
wyszłam z zaczerwienionymi oczami, wyszłam oniemiała. Bo wcale nie
spodziewałam się, że tak się w niej wszystko potoczy.
Czasem ta powieść była zbyt
egzaltowana, zbyt przeładowana porównaniami lukrowanymi, ale uwiódł
mnie mimo to jej język. Uwiodła mnie jej mroczność i do końca
skrywane tajemnice. Lubię takie książki – co bolą, co orają
skórę ostrymi stronami... Dużo plastrów na dłonie, dużo na
serce...
[Książkę otrzymałam dzięki
uprzejmości wydawnictwa MUZA SA]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz