sobota, 23 marca 2013

ROZORANA SKÓRA


NINO HARATISCHWILI
„MÓJ ŁAGODNY BLIŹNIAK”
(TŁ. MAŁGORZATA BOCHWIC-IVANOVSKA)
MUZA SA, WARSZAWA 2013

„Moja miłość do niego była jak rzadkie, cenne wino, którego człowiek nie chce otwierać, lecz chowa butelkę gdzieś głęboko, ciesząc się, że kiedyś go posmakuje. Potem zaś ciągle odkłada to na później, oszczędza trunek na wyjątkową okazję. Ona jednak nigdy nie nadchodzi, gdyż żadna okazja nie wydaje się wystarczająco dobra, by go skosztować. Człowiek trzyma to wino i trzyma, aż któregoś dnia z jakiegoś błahego powodu butelka się rozbija, a ona rozlewa się na podłogę. I nieodwołalnie znika. Zostaje tylko mieszanina żalu, smutku, nieokreślonej tęsknoty za czymś utraconym i nadziei, że kiedyś znów gdzieś odnajdziemy dokładnie takie samo wino i natychmiast wychylimy je jednym haustem.” [s.54]
Całe życie Stelli dzieli się na Ivo i bezIvo. Całe życie Stelli to taniec, który tańczy dla niego – gdy on patrzy i gdy nie patrzy. Są przybranym rodzeństwem – to ciąg zdarzeń i dziwności sprawił, że się ze sobą spotkali, że ojciec Stelli adoptował chłopca, nie będąc jego ojcem, a jedynie złudzeniem ojca. Wyciąga rękę do małego chłopca, którego matka nie żyje. A Stella staje się jego tłumaczem. Tłumaczy jego myśli, gesty, oddechy całemu światu. Tłumaczy, bo Ivo przestaje mówić. Zamyka się w swoim świecie i tylko Stelli pozwala przekraczać niewidzialną granicę, którą Ivo stworzył, żeby świat go już nie kąsał. Gdy Ivo kaleczy sobie kolano, to Stella płacze, bo on „przecież nie może się poskarżyć, bo nie ma głosu, i ona robi to za niego, żeby rana szybciej się zagoiła.”[s.143] Dorastają razem, połączeni czymś, czego nie ogarnia rozum, co tylko się czuje. A potem to rośnie i któregoś dnia Stella stwierdza, że jest już tak duże, że nie mieści się w niej, że musi pokazać, powiedzieć, wypuścić to z siebie, podzielić, obarczyć połową Ivo, żeby unieść to uczucie. Zostaje odrzucona i na wiele lat rozstają się ze sobą. Ale wracają do siebie raz za razem, coraz mocniej, coraz ciaśniej ze sobą spleceni - jedno niszczy drugie, wydzierają sobie własne ciała po kawałku. W końcu Stella mówi dość i ucieka – ma nadzieję na zawsze – od Ivo. Przecina łączące ich więzy i prosi, żeby chłopak już nigdy nie pojawiał się w jej życiu.
Układa sobie wszystko na półeczkach swojego świata. Tu syn, tu mąż, tu dom, tu barek z wyborem alkoholi. Zdejmuje z siebie dawną skórę, wiesza na wieszaku na strychu i żyje sobą teraźniejszą. Do czasu aż Ivo znowu, po siedmiu latach, staje w jej drzwiach i Stella czuje, że jest naga, bez swojej skóry. Że nigdy do końca trucizna Ivo nie opuściła jej ciała.
To jest książka-wstrząs. Głęboko, mocno wchodzi w człowieka i daje mu do myślenia – o życiu, o miłości, o sensie budzenia się rano i zasypiania wieczorem, o tym, przy czyim boku kładziesz się w łóżku, o tym, jak jeden człowiek może tłamsić drugiego, choć kocha go całym ciałem, duszą, każdą cząstką swojego istnienia.
W tę powieść nie wchodzi się delikatnie i łatwo, jak w chmurę. To przedzieranie się przez ciężki, zbrylony śnieg. Przejdziesz na drugą stronę, ale będzie bolało. I będziesz czuć wyczerpanie w całym organizmie, gdy przeczytasz ostatnią stronę.
A mimo to trzeba pożerać kartkę za kartką, bo jest jak uzależnienie, jak hipnoza. Nie mogłam się od niej oderwać, musiałam brnąć, musiałam oczyma zmęczonymi od całego dnia do świtu prawie czytać tę książkę i raz po raz sprawdzać, czy Ivo wciąż ma takie same oczy, czy Stella wytrzeźwieje, czy wybierze dziecko i męża, czy rzuci się znowu w jakieś zapomnienie i niebyt, w ten ból, w którego zadawaniu jej brat jest takim mistrzem. Wyszłam z tej książki pokancerowana, wyszłam z zaczerwienionymi oczami, wyszłam oniemiała. Bo wcale nie spodziewałam się, że tak się w niej wszystko potoczy.
Czasem ta powieść była zbyt egzaltowana, zbyt przeładowana porównaniami lukrowanymi, ale uwiódł mnie mimo to jej język. Uwiodła mnie jej mroczność i do końca skrywane tajemnice. Lubię takie książki – co bolą, co orają skórę ostrymi stronami... Dużo plastrów na dłonie, dużo na serce...

[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA SA]  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz