wtorek, 3 lipca 2012

CO MA MARTA STEFANIAK?


MARTA STEFANIAK
„CZARY W MAŁYM MIASTECZKU”
PRÓŚZYŃSKI I S-KA, WARSZAWA 2012

Na pewno nie ma czarodziejskiej różdżki... Ja nie jestem zaczarowana. Raczej zdystansowana. Może nie patrzę na nią zimno, ale chłodniejszym okiem. Może nie żałuję czasu straconego na tę książkę, owszem, przyjemnie, szybko, sprawnie się czytało i „żałuję” oraz „stracone” to słowa za mocne na tę lekturę, nieprzystające. Ale chyba za miesiąc zapomnę już kto i co w tej książce do mnie mówił i o czym chciała powiedzieć autorka. Dziś jeszcze pamiętam i wiem, że chodzi o małe miasteczko, jakich wiele na polskich mapach. Przede wszystkim szare. Odrapane, zapuszczone, zaniedbane. A przez to brzydkie. Po drugie klaustrofobiczne. Ściany domów nie oddychają, ulice nie idą Ci same pod nogami, park miejski woła Cię na niechybną bójkę z miejscowymi chuliganami, a zewsząd podglądają cię małe oczka zawistnych sąsiadów. Tak zwane „wszystko o wszystkich”... Wiadomo, że burmistrz bierze łapówki. Wiadomo, że mąż sklepowej jeździ na Saksy, a gdy wraca to pije coraz więcej. Wiadomo, że jedna z urzędniczek cierpi na swoim stanowisku i cierpi, gdy wraca do domu, bo tam jest bezrobotny mąż i bezrobotni dorośli synowie oraz obiad do ugotowania, pranie do wyprania i dywan do odkurzenia, że małżeństwo hotelarzy jest bliskie rozwodu, a w gimnazjum jest nowy katecheta, nie całkiem przestrzegający reguł.
Marta Stefaniak ma bowiem zmysł obserwacji, zagląda w dusze domów, wie, co naprawdę dzieje się między ścianami a sufitem, a dzięki jej wiedzy my też możemy spojrzeć na małe miasteczko rozszerzonymi źrenicami. Ma również odwagę, żeby mówić. Pokazać te wszystkie trawiące nas choroby – te wszystkie alkoholizmy, korupcje, gwałty, przemoc, ale też tuszowanie i odwracanie głowy. Bo co z tego, że ktoś wie, iż za ścianą płacze dziecko. W małym miasteczku wie to nawet każdy. Tyle tylko, że nikt nie potrafi zapukać w drzwi naprzeciwko i wziąć dziecko na ręce... Marta Stefaniak przynajmniej mówi. Odziera miasto z jego zasłony i pokazuje tkankę malutkich mieszkanek, w których dzieje się samo zło. Ot, taka Polska ze smutnych interwencyjnych programów telewizyjnych w miniaturze.
Ale, że Marta Stefaniak ma też w sobie chyba ogromne pokłady współczucia, empatii, ogromne pokłady mocy, żeby zmieniać, naprawiać, pomagać – nie zostawia miasteczka samemu sobie. I przyprowadza tam małą staruszkę i popularnym imieniu i nazwisku, chodzącą zawsze w dżinsowej spódnicy, oglądającą sobie dokładnie każde okienko i każde podwórko. Notującą w pamięci wszystkie wykroczenia, wszystkie razy, spadające na żonę, wszystkie wyzwiska wobec męża, wszystkie łzy i wszystkie krzywdy. Tą beznadzieję, która uderza człowiekiem o ziemię. Patrzy, kto jest na granicy, na skraju, tuż przy ziemi. I działa – tu pomoże, tam pomoże, tu poda dłoń, a tam rzuci zaklęcie. To są właśnie te czary w małym miasteczku. Ta zażywna starsza pani, która wieczorami warzy w wielkim garze burzę, żeby ominęła miasto. I która na niebieskich kartkach ma wypisane wszystkie przewinienia burmistrza. Dobra wróżka, która pojawia się, żeby pokazać, ze można coś zmienić. Tchnąc iskierkę w ludzi i pokazać, że to nie takie trudne.
Ale jak wiadomo, w bajkach zawsze jest dobra i zła wróżka. Jeśli obrazisz złą jednym słowem – wiadomo, że odpłaci ci katastrofą. I tu też tak jest. Falowanie w górę i w dół, ładne-brzydkie, słodkie-gorzkie, kochane-niekochane...
Cała książka opiera się na tych opozycjach i to niestety jest dla mnie zbyt trywialne, zbyt czytelne i zbyt proste w przyswajaniu. Przeleciało przeze mnie i nie został we mnie ani osad, ani miłe uczucie spełnienia. Historia, która przeczytała się sama i sama zwinie skrzydła, odleci, a ja nie będę pamiętała nawet, kto to jest Marta Stefaniak.

[Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka]

1 komentarz:

  1. Hmmmm
    Ja cały czas myślę co mam napisać, z pewnością jestem rozczarowana tym debiutem, myślałam, ze jestem jedyna nie robiąca och i ach :)
    Dzięki, że nie jestem osamotniona :) bo już myślałam, że ze mną cosik nie tak...

    OdpowiedzUsuń